13 stycznia Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Walery Załużny wziął udział w posiedzeniu Komitetu Wojskowego NATO, najwyższego organu wojskowego Sojuszu i jednoczącego Szefów Sztabów Bezpieczeństwa.
Znaczący jest sam fakt zaproszenia ukraińskiego głównodowodzącego do udziału w tym spotkaniu – Sojuszowi, podobnie jak każdemu z państw - uczestników, nie jest obojętne to, co dzieje się teraz w wyniku nagromadzenia rosyjskich sił zbrojnych wokół Ukrainy i na jej czasowo okupowanych terytoriach.
Generał Walery Załużny poinformował Ukrinform o gotowości Sił Zbrojnych Ukrainy do reagowania na szalone scenariusze Kremla podczas posiedzenia Komitetu Wojskowego NATO.
WARTO PAMIĘTAĆ - WOJNA NA UKRAINIE TRWA OD 2014 ROKU
- Prawdopodobnie Pana koledzy z Komitetu Wojskowego NATO byli zainteresowani sytuacją operacyjną wokół Ukrainy i gotowością Sił Zbrojnych do reagowania na nią. Jasne jest, że nie wszystkie takie informacje są jawne, ale jeśli to możliwe, czy może Pan nam powiedzieć: o czym poinformował Pan szefów sztabu NATO?
- Obecną sytuację na Ukrainie znają nie gorzej ode mnie, wszyscy doskonale wszystko rozumieją. Nasi partnerzy z NATO mieli jedno pytanie - czy podzielę się z nimi ich obawami. Odpowiedziałem, że raz się martwiłem, ale tylko raz, w 2014 roku, kiedy po raz pierwszy otrzymałem karabin maszynowy, kamizelkę kuloodporną i poszedłem na wojnę. Wtedy była troska, a potem wykonywanie pracy.
Przypomniałem aliantom, że nasza wojna trwa od 2014 roku i od tego czasu wykonujemy swoją pracę. Prowadzimy wojnę z poważnym wrogiem. Nie jest mały. Na pierwszy rzut przeciw nam są dwa korpusy armii, a na drugi - cała potężna armia rosyjska. To jest ogromna siła. Dlatego musimy być gotowi do obrony, także na terytoriach innych regionów, jeśli to konieczne.
NATO MOŻE POWSTRZYMAĆ ROSJĘ OD ATAKU W SPOSÓB POLITYCZNY
- Jest jasne, że Ukraina nie jest członkiem Sojuszu i nie może oczekiwać bezpośredniej pomocy wojskowej ze strony NATO w przypadku zakrojonej na szeroką skalę ofensywy rosyjskiej. Czy NATO w ogóle będzie w stanie nam pomóc, jeśli rosyjskie kierownictwo odważy się na tak szalony scenariusz?
- W tym kontekście warto pamiętać, że NATO to nie tylko sojusz wojskowy, ale także polityczny. Rozumiem, że nie można uzyskać pomocy wojskowej i że nie mogą angażować swoich wojsk w operacje na terytorium Ukrainy. Wszyscy tutaj to rozumieją, nie tylko żołnierze.
Wszystko, na co liczymy i czego pragniemy, to podjęcie przez sojuszników odpowiednich kroków w wymiarze politycznym, aby pozbawić Federację Rosyjską możliwości rozmieszczenia większej liczby sił i rozpoczęcia nowej ofensywy przeciwko Ukrainie. Sojusznicy NATO mają do tego odpowiednie środki i zdolności.
Co ważne, nasi partnerzy z NATO potwierdzili dziś, że doskonale zdają sobie sprawę z ceny, jaką trzeba zapłacić, jeśli nic nie zostanie zrobione. Pamiętają, do czego doprowadziła taka bezczynność w latach 38-39 ubiegłego wieku. Prawdopodobnie należało zrobić coś więcej w 2008 roku, aby naprawdę wykorzystać polityczne dźwignie wpływu, kiedy rozpoczęła się wojna z Gruzją. Zapewne coś więcej można było zrobić w 2014 roku, kiedy Rosja rozpoczęła agresję na Ukrainę, okupowała Krym i część Donbasu. Na ten polityczny wpływ Sojuszu naprawdę liczymy. W pozostałym – polegamy na własnych siłach.
UKRAINA JEST ZAGROŻONA PRZEZ CAŁĄ ARMIĘ FEDERACJI ROSYJSKIEJ
- Czy członkowie NATO rozumieją, że Ukraina obecnie bierze na siebie co najmniej 100-tysięczną grupę rosyjskich żołnierzy, która w przeciwnym razie mogłaby zostać przesunięta bliżej granic Sojuszu?
- Jak wojskowemu, nie podoba mi się ta liczba 100 tys. Proszę mi wierzyć, pojutrze liczba ta może sięgnąć 210 tys., a za tydzień - 780 tys. - Federacja Rosyjska ma ku temu wszelkie możliwości. Porozmawiajmy o tym wprost i otwarcie: mamy teraz do czynienia z armią Federacji Rosyjskiej, która dziś liczy prawie milion żołnierzy.
Dziś powiedziałem naszym partnerom z NATO, że to nie jest złudzenie, to realne zagrożenie. Warto zauważyć, że sprzeciwia się nam państwo-agresor, które ma prawie milionową armię.
Nawiasem mówiąc, ta rozmowa z moimi kolegami w Komitecie Wojskowym NATO wywarła na mnie trwałe wrażenie – rozumieją wszystko jasno i doskonale z wojskowego punktu widzenia. Ogólnie rzecz biorąc, wojsku jest łatwiej patrzeć na rzeczy, co pozwala im na absolutnie dokładne oceny sytuacji.
UKRAIŃSKIE SIŁY ZBROJNE ZROBIŁY OGROMNY KROK W KIERUNKU CZŁONKOSTWA W NATO
- Pewnie dlatego wojskowi lepiej się rozumieją... Politycy NATO mówią, że Ukraina będzie mogła uzyskać MAP i perspektywę członkostwa w NATO tylko wtedy, gdy będzie w stanie przyczynić się do bezpieczeństwa euroatlantyckiego. Czy Pana zdaniem Ukraina robi już wystarczająco dużo, aby europejskie bezpieczeństwo uzyskało taką perspektywę?
- Nie mogę mówić w imieniu całego kraju, bo tylko właściwi politycy mogą mówić w imieniu całego kraju. Opowiem o Siłach Zbrojnych Ukrainy jako naczelny dowódca. Dziś Siły Zbrojne Ukrainy zrobiły ogromny krok w kierunku zbliżenia się nie tylko do MAP, ale także do pełnego członkostwa w NATO. Tylko na poziomie dokumentalnym i formalnym opanowaliśmy ponad 300 standardów NATO. Nie chcę nikogo krytykować, ale o ile wiem, nie wszystkie siły zbrojne krajów europejskich, które są już członkami Sojuszu, opanowały tak wiele standardów.
Ale nie o to chodzi. To ważne, że Siły Zbrojne Ukrainy zbliżają się do NATO i dzisiaj, kiedy spotkaliśmy się z naszymi kolegami w Kwaterze Głównej Sojuszu, potwierdziłem, że nadal będziemy podążać w tym kierunku.
Dla mnie, jako głównodowodzącego, najważniejsze jest to, że de facto stajemy się podobni do NATO. Ponieważ NATO to nie tylko sojusz wojskowo-polityczny, to także koalicja armii nowoczesnych i zaawansowanych we wszystkich wymiarach. To koalicja armii krajów cywilizowanych. Dla mnie najważniejsze jest to, że osiągnęliśmy pewien poziom, żeby być cywilizowaną armią - udało się uprościć pewne procedury, pozbyć się wszystkiego, co sowieckie, co krępuje nam ręce i nogi.
Więc dla mnie najważniejsze jest to zadanie. A to, czy wstąpimy do NATO, czy dostaniemy MAP, jest sprawą polityków. Oczywiście martwię się - chciałbym, żeby było to szybciej. Ale musimy zrobić swoją część, aby ten moment przybliżyć.
NATO TRAKTUJE ULTIMATUM ROSJI JAK MAJACZENIE PACJENTA
- Jak według Pana przywódcy wojskowi Sojuszu postrzegali rosyjskie ultimatum w sprawie „gwarancji bezpieczeństwa” dla Rosji ze strony Stanów Zjednoczonych i NATO, w szczególności w zakresie nierozszerzania NATO i wycofania wojsk z jego wschodniej flanki?
- Sprawa jest dość polityczna. Prawdopodobnie do samych członków NATO należy ocena ruchu ich sił i z pewnością nie do mnie należy szacowanie, w jaki sposób sojusznicy będą prowadzić obronę zbiorową i obronę siebie nawzajem.
Jednocześnie zarówno ja, jak i moi koledzy z Sojuszu patrzymy na te sprawy bardziej przyziemnie, na poziomie praktycznym. Wydaje się, że z czysto praktycznego punktu widzenia koledzy z NATO postrzegają te rosyjskie ultimatum jak majaczenie. Sojusznicy dali tym rosyjskim propozycjom jednoznaczną ocenę, także w części, która nas bezpośrednio dotyczy. Sojusz opiera się na zupełnie innych zasadach, które są bardzo jasne: każdy kraj europejski musi sam decydować, do kogo się przyłączyć lub do jakich bloków się przyłączyć. Sojusznicy w NATO mają w tej sprawie ugruntowane i mocne stanowisko, co nas niejako inspiruje.
ZACHÓD DAŁ STANOWCZĄ ODPOWIEDŹ NA POGRÓŻKI ROSJI
- Ten tydzień był dość aktywny w wysiłkach dyplomatycznych, przede wszystkim w związku z napięciem wokół Ukrainy. Kontakty miały miejsce między Stanami Zjednoczonymi a Rosją, Radą NATO a Rosją i inne wydarzenia. Czy Pana zdaniem udało się zmniejszyć napięcia militarne wokół Ukrainy?
- Nie jestem teraz gotów powiedzieć, czy napięcie się zmniejszyło, czy nie. Wywiad twierdzi, że nie miał tam miejsca żaden ruch i nie zaobserwowaliśmy zmniejszenia rosyjskiej obecności wojskowej na naszych granicach.
Jednocześnie jako Naczelny Wódz ucieszyłem się z tej zdecydowanej odpowiedzi NATO, jaką Rosja otrzymała podczas tych rozmów. Naprawdę ważne jest, aby zobaczyć, że Zachód skonsolidował się wokół tego zagrożenia i zrobił już pierwszy krok w odpowiedzi na nie. To bardzo dobrze i podziękowałem Naczelnemu Dowódcy Sił Sprzymierzonych za to pryncypialne stanowisko. Na pewno przekażę moim dowódcom tę wspaniałą pozycję.
COKOLWIEK PLANUJE ROSJA, SIŁY ZBROJNE UKRAINY WYPEŁNIAJĄ SWOJE OBOWIĄZKI
- Według czysto arytmetycznych wskaźników potęgi wojskowej Ukraina jest daleko w tyle za Rosją pod względem liczby samolotów, czołgów i pracowników. Jak Ukraina powinna działać, aby ograniczyć apetyty kraju-agresora?
- Od 2014 roku ograniczamy te apetyty. Osobiście my, chłopcy i dziewczęta, jesteśmy Ukraińcami, którzy w tym czasie nie otrzymywali żadnej pomocy wojskowej. Robimy to już od ośmiu lat i nie ma znaczenia, jakie są plany Federacji Rosyjskiej. Siły Zbrojne Ukrainy wykonają swoje zadanie i swój obowiązek.
Przez lata tej wojny z rosyjską agresją zapłaciliśmy już straszliwą cenę. Ponad 4000 żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy oddało życie, aby Ukraina stała się tym, czym jest dzisiaj.
Będziemy kontynuować tę pracę, bez opcji. Tylko my i każdy z nas osobiście.
NIECH WRÓG WIE - NA UKRAINIE BĘDZIE WYSTARCZAJĄCO BRONI PRZECIWPANCERNEJ DLA WSZYSTKICH
- Ostatnie testy polowe systemu „Javelin” były bardzo pokazowe, ale niestety dostępność tylko tych systemów raczej nie powstrzyma ogromnej ofensywy czołgów ze strony Rosji. W jaki sposób Siły Zbrojne Ukrainy są obecnie wyposażone w systemy przeciwpancerne produkcji krajowej?
- Jeśli chodzi o test „Javelin”, byliśmy ciekawi, zwłaszcza po szeroko zakrojonej reklamie Federacji Rosyjskiej dotyczącej obrony przed tymi systemami. Zaprojektowaliśmy taką obronę i wystrzeliliśmy. Jak widać, wyniki były świetne, ale bardzo smutne dla rosyjskich czołgistów. Dla dzisiejszych rosyjskich czołgów nie ma ochrony ani przeszkody, której „Javelin” nie mógłby pokonać.
Chcę powiedzieć, że wcześniej prowadziliśmy szkolenia dość otwarcie - nie zamykaliśmy się na nikogo i zapraszaliśmy dość szeroką publiczność. Na oczach dziennikarzy grupa osób zbliżająca się do poligonu zwykłą ciężarówką w 36 sekund zniszczyła kolumnę czołgów. Siedem czołgów w 36 sekund. Obecni nawet nie od razu zrozumieli, co i jak to się stało.
Nieprzyjaciel też musi rozumieć: mamy dość broni przeciwpancernej, w tym rodzimej, która sprawdza się bardzo dobrze. Wcześniej otrzymaliśmy wystarczającą pomoc materialną i techniczną w postaci właśnie „Javelin”. Powiem tak - wystarczy dla wszystkich.
UKRAIŃCY BĘDĄ OCHRANIAĆ SWOJE TERENY, DOMY I RODZINY Z BRONIĄ W RĘKACH
- 1 stycznia weszła w życie Ustawa Ukrainy „O podstawach narodowego oporu”. Jak ten fakt wpłynął na powstawanie jednostek obrony terytorialnej i ich współdziałanie z Siłami Zbrojnymi?
- Najważniejsze, że to Prawo pojawiło się i zaczęło działać.
Wcześniej w Siłach Zbrojnych dokonaliśmy analizy i doszliśmy do wniosku, że istniejący system obrony terytorialnej wymaga radykalnej zmiany. I doszliśmy do Ustawy o narodowym ruchu oporu.
Wcześniej obrona terytorialna była postrzegana jako rodzaj działania strategicznego, któremu powierzano zadania niezwiązane bezpośrednio z prowadzeniem działań wojennych. Dziś przekształcamy obronę terytorialną w system narodowego oporu - temu właśnie dedykowana jest ta ustawa. Co to znaczy?
Chcemy pozyskać dużą liczbę patriotycznie zmotywowanych obywateli, którzy w krótkim czasie mogą chwycić za broń i zadać wrogowi takie straty, które zmuszą go do porzucenia dalszych działań wojennych. Przyjęcie Ustawy to dopiero pierwszy krok. Obecnie umawiamy się na wszystkie odpowiednie spotkania. Prezydent Ukrainy, Naczelny Wódz zatwierdził Doktrynę użycia Wojsk Obrony Terytorialnej. Pracujemy nad utworzeniem jednostek wolontariuszy, które będą w stanie chronić swoje domy, swoje dzielnice, swoje rodziny, swoje dzieci. Myślę, że taki system narodowego oporu powstanie w niedługim czasie.
Jednocześnie system obrony terytorialnej np. rejonu Sumy będzie radykalnie odmienny od obrony terytorialnej rejonu tarnopolskiego, gdyż będą one miały odpowiednio różne zadania - powstaną różne jednostki, różniące się wyszkoleniem. To cały zestaw środków mających na celu stworzenie zupełnie nowego systemu narodowego oporu.
TERAZ GŁÓWNYM WROGIEM UKRAINY JEST FEDERACJA ROSYJSKA
- W ciągu ostatnich tygodni w prasie pojawiło się wiele map i schematów rosyjskiego ataku na Ukrainę. Jasne jest, że może to być element psychologicznej presji, by zastraszyć Zachód i zmusić Ukrainę do rozciągnięcia sił. Które obszary są Pana zdaniem najbardziej zagrażające bezpieczeństwu Ukrainy?
- Niestety Ukraina jest w takiej sytuacji, że prawie wszystkie 6993 kilometry granicy państwowej, poza obszarem na Zachodzie, mogą być dla Ukrainy potencjalnie groźne.
Jednocześnie widzimy, co się teraz dzieje i wyraźnie rozumiemy, że naszym głównym wrogiem jest oczywiście Federacja Rosyjska. To ona czasowo okupowała Krym, duży obszar obwodów donieckiego i ługańskiego, kontynuuje walkę z Ukrainą i grozi rozszerzeniem okupacji.
Jasne jest, że badamy tę sytuację, prowadzimy wywiad, analizujemy i wyciągamy pewne wnioski w interesie ochrony naszego państwa.
Przyglądamy się również temu, co jest rozpowszechniane w mediach. Ale takie informacje nie są podstawą planowania naszych działań. Często takie informacje są skierowane do odbiorców wewnętrznych. To oczywiście interesujące, ale dla nas - nie najważniejsze.
ZWYCIĘSTWO UKRAINY NADEJDZIE PO CAŁKOWITYM WYZWOLENIU TERYTORIÓW OKUPOWANYCH
- Jest jasne, że ta wojna prędzej czy później skończy się i zakończy się naszym Zwycięstwem. Co to słowo oznacza dla Pana osobiście? Kiedy możemy powiedzieć, że Ukraina wygrała?
- Jako wojskowy, który poświęcił wojsku całe swoje życie, wiem, że w każdej wojnie są cele polityczne, które osiąga się, także metodami wojskowymi. W tej wojnie, jak jasno rozumiemy, politycznym warunkiem zwycięstwa jest wyzwolenie okupowanych terytoriów.
Dla nas wojskowych Zwycięstwo będzie dniem, w którym ostatni okupant opuści nasze terytorium, kiedy zostanie przywrócona granica państwowa Ukrainy, kiedy moi żołnierze przestaną ginąć na swojej ziemi. Wtedy nadejdzie dla mnie pokój i zwycięstwo.
Dmytro Szkurko. Bruksela