Izjum - najbardziej zniszczone miasto obwodu charkowskiego przygotowuje się do zimy i planuje odbudowę
Od wyzwolenia Izjumu minęło już prawie 11 miesięcy. Podobnie jak w czasie okupacji, tak jak teraz, życie w tym mieście koncentrowało się w sektorze prywatnym, ponieważ kamienice w centrum i okolicznych dzielnicach uległy straszliwemu zniszczeniu w marcu 2022 roku. Na obrzeżach widać dzieci, pieszych i samochody. Usługi medyczne są dostępne dla mieszkańców miasta, są apteki, targ, sklepy, poczta, banki, notariusze, w ogóle - wszystkie usługi, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Ulice są sprzątane, trawniki skoszone, nagietki i różnokolorowe petunie cieszą oko. Przez chwilę może się wydawać, że miasto otrząsnęło się z półrocznego panowania „rosyjskiego miru”. Ale tak wcale nie jest.
KWIATY, FONTANNA I OBRAZKI HAMLETA W RUINACH
Dla kogoś, kto zeszłej wiosny widział opustoszałe centrum Charkowa i zniszczone wieżowce na jego obrzeżach, Izjum nie będzie szokiem. Przygnębiające wrażenie nie opuszcza jednak nawet w słoneczny dzień. Centralna część miasta to ciągła rana. Budynek rady miejskiej został zniszczony przez "samoloty" i pożar, obok - duża poliklinika, która również została uszkodzona przez ogień po kilku trafieniach. Po drugiej stronie ratusza i naprzeciwko niego - podobnie zniszczone budynki. I tylko cudowne róże i jednoroczne kwitnące obecnie dziko w klombach, jakby przypominają: życie toczy się dalej...
Co jakiś czas przez sąsiednią ulicę Soborną przejeżdża samochód lub rowerzysta. Pieszych praktycznie nie ma. Kilka metrów dalej znajduje się park centralny, również zadbany i sprzątany. Ma fontannę, ale nawet tutaj, obok chłodnej bryzy i w cieniu drzew, jest pusto.
Za wodą widać jeszcze ruiny – to budynek wzniesiony w 1882 r., w którym mieściło się Liceum nr 4. Pozostałości murów placówki oświatowej będą musiały zostać wyburzone.
W centrum i przyległych dzielnicach można zobaczyć filozoficzne rysunki Hamleta Zinkiwskiego. „Jak mierzy się naszą wolność?” – pyta artysta. „Nie kupowałem tej drogi, ale ona jest taka droga” – napisał nad inną grafiką.
Budynki mieszkalne zieją dziurami w dachach, ścianach, spalonymi mieszkaniami, wypatroszonymi balkonami i oknami.
PAMIĘĆ TRAGEDII NA UL. PERSZOTRAWNIEWEJ
W Izjumie są domy, które będą musiały zostać zburzone z powodu zniszczenia. Chociaż niektóre powinny pozostać jako pomniki ludobójstwa zorganizowanego przez wojska rosyjskie.
Pięciopiętrowy budynek przy ul Pamiatii, 2, dawniej Perszotrawniewej, rozdarta na pół przez naloty. Pod gruzami zginęło 47 mieszkańców, którzy ukrywali się w piwnicy przed ostrzałem. Liczba nie jest ostateczna - od 31 lipca ponownie zaczną tu pracować specjalne urządzenia i ratownicy, bo stróże prawa ustalili, że pod gruzami może znajdować się jeszcze kilka ciał.
W tym domu mieszkała pani Tetjana z Izjumu. Kobieta ze łzami w oczach wspomina, jak wspaniale żyło się tu ludziom przed rosyjską inwazją.
Tetjana
- Myśleliśmy, że już będziemy żyć, czekając na spokojną starość, ciesząc się wnukami. Wszystkim tak się spodobało, że zamieszkali tutaj - bardzo blisko Siwierskiego Dinca. Od razu wychodziliśmy z domu w strojach kąpielowych. A ile mieliśmy kwiatów pod domem, tak pięknie! Ludzie, idąc nad rzekę, zawsze zatrzymywali się, by podziwiać. Byliśmy bardzo przyjaźni, tak dbaliśmy o nasz dom, wszystko wokół nas było schludne i na korytarzach też!... A teraz nie ma mojego mieszkania, nie ma ludzi, których znałam i kochałam. Większość moich sąsiadów zmarła. Całe rodziny - płacze Tetjana.
Zdjęcie: Serhij Kozłow
Mówi, że w momencie nalotu znajdowała się w pobliskim schronie przeciwlotniczym.
- Kiedy się dowiedziałam - to koniec, myślałam, że zwariuję. Tu były dzieci... Zmarłych wykopywano ręcznie, szukano - wspomina pani Tetjana.
Teraz mieszka z mężem w starym wiejskim domu.
- Jest jedna trzecia naszych. Zawsze zakładaliśmy tam mały ogród. I teraz próbujemy coś wyhodować - mówi mieszkanka Izjumu.
Zdjęcie: Serhij Kozłow
Inna mieszkanka budynku, Natalia Donczenko, opuściła miasto jeszcze przed nalotem. Niedawno wróciła z Polski i próbuje odzyskać utracone dokumenty, zebrać dokumenty, aby ustalić, że jest ofiarą. Dwoje jej dzieci studiuje w Akademii Gwardii Narodowej. Sama kobieta znowu wyjeżdża za granicę - ma tam teraz pracę.
- Spędzam noc u krewnych. Liczymy na jakąś pomoc, zadośćuczynienie, bo potrzebujemy mieszkania, potrzebujemy miejsca dla siebie i dorosłych dzieci, żeby znaleźć schronienie – mówi Natalia.
Natalia
Mieszkańcy nie wiedzą, czy ten zniszczony pięciopiętrowy budynek zostanie rozebrany, a jeśli tak, to kiedy.
- Nie wyobrażam sobie, żeby coś jeszcze tu kiedykolwiek zbudowali - wzdycha pani Tetjana.
Ci, którzy przeżyli, nie są zadowoleni ze zmiany nazwy ulicy na symboliczną Pamięci. Uważają, że tragedia spowodowana rosyjską agresją wydarzyła się na Perszotrawniewej – i tak powinno pozostać w historii.
LUDZIE CZEKAJĄ NA ODNOWIENIE BUDYNKÓW
Według władz regionalnych i lokalnych w mieście mieszka już 27 tys. osób (przed inwazją było ich ok. 50 tys.). W miejsce zniszczonej polikliniki (w mieście były tylko dwie) powstała mobilna przychodnia, która zacznie działać 31 lipca. Lekarzy rodzinnych jest teraz o połowę mniej niż w czasach „przedwojennych”, ale jest ich wystarczająco dużo dla istniejącej populacji – zapewnia szef administracji wojskowej miasta Walerij Marczenko.
Również szef charkowskiej administracji wojskowej Oleh Synehubow obiecuje, że jeszcze w tym roku rozpocznie się odbudowa zniszczonego szpitala.
- Są umowy z Ministerstwem Zdrowia dotyczące finansowania i zakupu sprzętu medycznego dla placówki. Priorytet ma charakter operacyjny, jak zauważają oficjalne.
W mieście zniszczono sześć szkół, niektóre planują proces edukacyjny – podobnie jak w zeszłym roku, wyłącznie w formacie online.
Aby zapewnić zaopatrzenie w ciepło w mieście, instalowane są modułowe kotłownie.
- Ta kotłownia, która dostarczała ciepła dla prawie 40% ludności, została całkowicie zniszczona, wyjaśnia Synehubow.
Ale przede wszystkim ludzie czekają na renowację domów. Według Marczenki prawie 80% wieżowców zostało uszkodzonych. Remontu wymaga 120 budynków, 80 bieżących remontów. Ponadto ponad 4000 prywatnych domów zostało uszkodzonych.
Po wyzwoleniu we wrześniu 2022 roku w Izumie, przed sezonem grzewczym, udało się naprawić 8 wieżowców, które nie uległy wielkiemu zniszczeniu, bieżące naprawy przeprowadzono w dziesięciu kolejnych.
„W tym roku plan jest bardziej ambitny” - zapewnia szef charkowskiej administracji wojskowej.
„W Izjumie planowana jest przebudowa prawie 60 budynków wielomieszkaniowych z różnych źródeł finansowania. Nie możemy zagwarantować, że wszystkie prace zakończą się jeszcze w tym roku, ale zostaną rozpoczęte” – zaznacza Synehubow.
W systemie zamówień „Prozorro” można już zobaczyć podpisane umowy na wykonanie dokumentacji projektowo-kosztorysowej renowacji trzech budynków w centrum miasta. Szacunkowy koszt każdej naprawy to od 17 do 25 mln hrywien.
Na początku lipca w Izjumie zaczęła działać komisja przyznająca odszkodowania w ramach programu „eWidnowlenia”. Właściciele mieszkań w budynkach wielomieszkaniowych będą musieli jednak poczekać. Jak wyjaśnia Maksym Strelnyk, zastępca szefa administracji wojskowej miasta, jeśli budynek ma uszkodzone wejście, dach lub ścianę, odszkodowanie zostanie naliczone po naprawie i usunięciu wszystkich uszkodzonych części wspólnych.
„Niestety dotyczy to wszystkich wieżowców w Izjumie, które zostały uszkodzone w wyniku bezpośredniego trafienia pociskami nieprzyjaciela, i większości tego typu budynków w mieście, w tym mojego” – zauważa Strelnyk.
Po naprawie właściciele mieszkań muszą natychmiast złożyć drugi wniosek w systemie „Diya”.
Władze liczą, że międzynarodowi partnerzy Ukrainy włączą się w odbudowę infrastruktury i zasobów mieszkaniowych.
Julia Bajraczna, Charków - Izjum