W Warszawie odbyło się „referendum” w sprawie przekazania ambasady rosyjskiej Polsce
W sobotę w Warszawie odbyło się "referendum" w sprawie przekazania ambasady rosyjskiej polskiej własności.
W akcji wzięło udział kilka tysięcy Ukraińców, Polaków i przedstawicieli innych narodowości, którzy przybyli z ukraińskimi i polskimi flagami i plakatami przeciwko rosyjskiej agresji – donosi korespondent Ukrinformu.
W pobliżu ambasady rosyjskiej ustawiono urnę wyborczą, a „komisja wyborcza” wydawała „karty do głosowania”.
W „Karcie do głosowania” napisano pytanie: „Czy jest Pan/Pani za aneksją budynku i terenów ambasady Federacji Rosyjskiej w Warszawie przy ul. Belwederskiej 49 i przekazaniu ich polskim władzom, celem powstania stałego centrum polsko-ukraińskiej współpracy?”
W "referendum" wzięli udział "obserwatorzy międzynarodowi",w szczególności z Włoch i Czech. Uczestnicy akcji przybyli na „referendum” z przygotowanymi przez siebie plakatami. Napisano na nich w szczególności „Rosja jest krajem terrorystycznym”, „ONZ nie jest miejscem dla terrorystów” i wiele innych.
Podsumowując „referendum”, jego organizatorzy zauważyli później, że frekwencja w wyborach wyniosła 127%. Jednocześnie „naliczono 8 mln 640 tys. głosów, co stanowi 189% ogólnej liczby głosów”.
"W związku z tym, zgodnie z obowiązującymi przepisami, państwo polskie otrzymuje prawo do zwrotu majątku byłej ambasady Federacji Rosyjskiej w Polsce" - podkreślił jeden z "członków komisji" do liczenia głosów.
Organizatorzy akcji żartowali, że na dzisiejsze „referendum” przyszło więcej osób niż na wszystkie rosyjskie pseudoreferenda na okupowanych terytoriach Ukrainy.
W trakcie kampanii zbierano podpisy pod apelem do prezydenta, premiera i szefa MSZ RP o uznanie ambasadora Rosji w Polsce Sergeja Andrejewa za persona non grata w RP.
Współorganizatorka akcji, liderka warszawskiego Euromajdanu Natalka Panczenko, w komentarzu dla agencji podkreśliła, że akcja ta ma na celu zwrócenie uwagi na dwie kluczowe rzeczy, o których aktywiści mówią od 24 lutego.
„Chcemy, aby władze polskie i unijne oficjalnie uznały Rosję za kraj terrorystyczny, a ich ambasador i cały personel dyplomatyczny został wydalony z terytorium Polski” – podkreśliła Panczenko.
Podkreśliła, że w obecnych warunkach nie mają w Polsce nic do reprezentowania i nie mają tu o czym rozmawiać z cywilizowanym światem.
Liderka Euromajdan-Warszawa zaznaczyła, że organizatorzy wiedzieli, że ludzie przyjdą na to „publiczne referendum”, ale nikt nie spodziewał się, że kolejka do „głosowania” rozciągnie się na setki metrów i potrwa kilka godzin.
Przed uczestnikami akcji wystąpił ukraiński działacz Wołodymyr Netrebenko, który przez sześć dni szedł z Wrocławia na akcję. Przywiózł ze sobą dużą polsko-ukraińską flagę uszytą na Ukrainie o wymiarach 20 na 10 metrów.
W komentarzu dla Ukrinformu Netrebenko podkreślił, że celem jego działania jest przypomnienie Europie, że wojna się nie skończyła i podziękowanie Polakom za wsparcie. Zaznaczył, że przywiózł największą ukraińsko-polską flagę z Ukrainy, aby wszyscy chętni podpisali ją pod akcję, a następnie wystawiono ją na licytację.
„Za uzyskane za to środki chcemy zakupić zestawy do rozminowywania odminowanych terytoriów Ukrainy – obwód charkowski, obwód czernihowski, obwód kijowski, południe naszego kraju, bo to problem o ogromnej skali” – podkreślił działacz społeczny.
Netrebenko zauważył, że obecna akcja jest bardzo ważna, aby pokazać farsę wszystkich rosyjskich pseudoreferendów. Zauważył: „Jeśli Rosja zdecydowała, że tymi nielegalnymi kawałkami papieru może zająć terytoria Ukrainy, to w ten sam sposób można odebrać Rosjanom ambasadę i przenieść ją na przykład na Ukrainę”.
Uczestnicy akcji skandowali hasła „Chersoń to Ukraina”, „Krym to Ukraina”, „Donieck to Ukraina”, „Ługańsk to Ukraina”, „Chwała Siłom Zbrojnym” itp.
Aktywiści przywieźli „taczkę ambasadora” pod bramy ambasady rosyjskiej, na której główny dyplomata rosyjski w Warszawie Sergiej Andriejew po aneksji ambasady powinien opuścić ambasadę.
Uczestnicy akcji wykonali również hymny narodowe Ukrainy i Polski pod Ambasadą Rosji.
av