Sukces Sił Zbrojnych w obwodzie charkowskim: coś takiego znane jest z historii wojskowości, ale zdarzało się bardzo rzadko
Podczas wrześniowej kontrofensywy, która rozpoczęła się 6 września, w samym tylko obwodzie charkowskim zostało wyzwolonych od okupantów 421 miejscowości i ponad 8000 kilometrów kwadratowych. Aby lepiej wyobrazić sobie skalę, jest to gdzieś jak trzy Luksemburgi (powierzchnia kraju to 2586 km²) lub Cypr (9248 km²). To dużo, coś po prostu niesamowitego. Czym do diabła jest uniwersum Marvela? Siły Zbrojne Ukrainy to są prawdziwi superbohaterowie, efekt ich pracy jest niewyobrażalny.
Chcecie trochę ciekawszych liczb? Publikacja Forbes oszacowała, że między 6 a 11 września siły zbrojne zniszczyły 590 jednostek rosyjskiego sprzętu na łączną kwotę 673 mln dolarów, 6 systemów obrony powietrznej i 62 jednostki innego sprzętu” – donosi publikacja. Ale nie cały sprzęt utracony przez Rosjan został zniszczony. Według projektu analitycznego Oryx, od 6 do 10 września ukraińskie wojsko przejęło 129 sztuk sprzętu, które Forbes szacuje na 104 mln USD, w tym 9 haubic Msta-S i Msta-B o wartości ponad 43 mln USD.
Mapa wyzwolonego obwodu charkowskiego (6-11 września 2022)
No i jeszcze jeden punkt. Według Sztabu Generalnego, dzięki szybkiemu przełamaniu frontu udało się zminimalizować straty ukraińskiego wojska. Współczynnik szkodowości wynosi 1:9 lub 1:10 na naszą korzyść. Mówiąc najprościej, na jednego z naszych poległych niestety bohaterów przypada 9-10 zlikwidowanych raszystów (rosjanie). Ktoś zapyta, czy to prawda? Przecież okupanci bronili się sami, czyli z punktu widzenia praw wojennych znajdowali się w dogodniejszej sytuacji. Zacytujmy w tym względzie Denysa Selina, szefa organizacji pozarządowej „Hromadzki Kontrol”, która od marca 2022 roku prowadzi cotygodniową analizę operacji wojskowych: „Biorąc pod uwagę fakt, że Rosja straciła w tym okresie około 2500-3500 żołnierzy, jeśli opieramy się na danych Sztabu Generalnego, okazuje się, że straty Sił Zbrojnych wynoszą 250-350. Należy zauważyć, że niezależni analitycy Oryxu odnotowali niskie straty sprzętu ZSU i nastąpienie szybkiego przemieszczenia na dużą odległości, którego nie da się zrealizować na piechotę. Dlatego niskie straty Sił Zbrojnych wyglądają całkiem realistycznie”.
Wróćmy jednak do punktu wyjścia: to, co Siły Zbrojne Ukrainy pokazały w obwodzie charkowskim, jest czymś fantastycznym. Do czego jednak można porównać ten sukces? Czy w historii współczesnych (i nie tylko) wojen takie rzeczy w ogóle miały miejsce?
Bitwa pod Charkowem: w 1862 r. coś podobnego wydarzyło się w dolinie Shenandoah
„Osobiście porównałbym to, co zrobiły Siły Zbrojne Ukrainy w obwodzie charkowskim z kampanią Thomasa Jacksona (generał konfederacji, wojna domowa w USA – red.) w dolinie Shenandoah wiosną 1862 roku. To przykładowa kampania badana w akademiach wojskowych na całym świecie” – mówi historyk wojskowości Roman Ponomarenko.
Ekspert mówi, że dysponując niewielką siłą i dzięki umiejętnym manewrom, Jackson wygrał serię bitew, rozgromił armię federalną składającą się z 60000 ludzi, sam dysponował 17000 żołnierzy, i wyzwolił dolinę Shenandoah.
A tak Wikipedia pisze o kampanii Jacksona: „Pomimo tego, że Jackson miał do dyspozycji jednostkę, która w różnym czasie liczyła od 5000 do 17000 osób, udało mu się wygrać kilka lokalnych bitew szybkimi marszami i manewrami i zatrzymał trzy armie Unii o łącznej liczbie ponad 60000 ludzi, nie pozwalającej na wsparcie Armii Potomaku (była główną armią Unii na wschodnim teatrze wojny secesyjnej, – przyp. red.) na Richmond”.
„Trudno jednak znaleźć analogię we współczesnych wojnach, ponieważ po II wojnie światowej nie było podobnych wojen na dużą skalę ze stacjonarną linią frontu. Chyba że - jest pewne podobieństwo z niemiecką operacją "Fredericus", która została przeprowadzona wiosną 1942 r. - dodał Ponomarenko.
„Frederikus 2.0”: minęło 80 lat, a Moskwa wciąż nie wyciągnęła żadnych wniosków
„Każda wojna i każda operacja wojskowa jest zasadniczo wyjątkowa. Przecież dzieją się one w specyficznym, unikalnym środowisku operacyjnym, o unikalnych siłach i środkach, na tle specyficznych warunków naturalnych. A operacje kontrofensywne, które obecnie są prowadzone przez Siły Zbrojne jednocześnie w różnych częściach frontu, różnią się pod względem projektu operacyjnego, taktyki wykonania i ram czasowych. Jedyne, co ich łączy, to mistrzostwo dowodzenia, odwaga i profesjonalizm naszych żołnierzy oraz wiara w zwycięstwo – mówi Paweł Lakijczuk. - Ale kiedy moi przyjaciele wojskowi opowiadają o naszej wrześniowej ofensywie w obwodzie charkowskim, pamiętają wydarzenia pod Charkowem z maju 1942 roku, znane jako operacja „Friderikus” lub katastrofa charkowska, w zależności od tego, która ze stron je pamięta”.
Wtedy w maju 1942 roku, jak mówi ekspert, wojska niemieckie całkowicie pokonały dominujące zgrupowanie armii sowieckiej na południowy wschód od Charkowa. Kluczem do tego było kompetentne ukryte planowanie, jasna koordynacja sił, ich stabilna obrona i zdecydowany manewr ofensywny.
„Tymczasem sowieckie dowództwo nie zauważyło koncentracji sił wroga. Analitycy za główną przyczynę klęski wojsk sowieckich uważają brak profesjonalizmu i pewność siebie kierownictwa politycznego i naczelnego dowództwa ZSRR” – dodał ekspert wojskowy.
„80 lat temu niemiecki Wehrmacht otoczył i pokonał główne siły sowieckiego Frontu Południowo-Zachodniego w rejonie Bałakliji, Iziumu i Barwinkowa podczas operacji Frederickus. Dowództwo sowieckie próbowało do końca utrzymać okolice Iziumu, ale w rezultacie wojska utknęły w kotle i zostały zniszczone, setki tysięcy żołnierzy poddały się” – dodaje Jurij Butusow, redaktor naczelny Cenzor.NET.
Operacja charkowska 1942 (operacja „Fredericus”)
„Ikoniczne miejsce dla wojskowej historii przeszłości. Bardzo ważną dzielnicą Bałakliji jest Izium i ponownie toczy się bitwa o strategicznej skali. Tylko naziści są teraz w mundurach sił zbrojnych federacji rosyjskiej, a na polach Ukrainy trwa III wojna światowa, a my bronimy wolności Europy. I dzisiaj współczesna historia wojskowa jest pisana przez Siły Zbrojne Ukrainy” – podsumowuje Butusow.
"Koczownicza” taktyka Sił Obronnych
Inną ciekawą obserwację dotyczącą Sił Zbrojnych podczas kontrofensywy w obwodzie charkowskim podzielił się Oleg Konstantynow, główny redaktor Dumskiej: „Sukces wrześniowej ofensywy ukraińskich obrońców w dużej mierze wynika, jak nam się wydaje, nie tylko z wyboru miejsca i czasu ataku, ale też bardzo nietypową taktykę. Po klasycznym przełamaniu linii obrony w rejonie Bałakliji, dokonanym przez brygady zmechanizowane, do wyłomu skierowano nie jednostki pancerne, jak miało to miejsce w czasie II wojny światowej i jak oczywiście oczekiwali rosjanie, ale jednostki mobilne wojsk desantowych na lekkim i szybkim sprzęcie, takim jak HMMWV”.
Była to jakaś armia ludowa ojca Machno-2.0, ale nie na taczkach, ale na jeepach różnych kalibrów. Siły Zbrojne szybko rozproszyły się na tyłach wroga, zaczęły przerywać linie logistyczne, niszczyć kwatery główne, niszczyć baterie artylerii i uniemożliwiać wrogowi gromadzenie rezerw.
„Napotykając opór, nie brali udziału w potyczce, ale omijali obrońców wroga i nadal szybko posuwali się w głąb tymczasowo zajętego terytorium. Artyleria Putina, której wciąż mają dużo, była praktycznie bezsilna wobec takich grup” – podkreślił Konstantynow.
Ta operacja zostanie opisana w podręcznikach
„Każda wojna ma swoje własne elementy i cechy. To po pierwsze. Po drugie, w ostatnich latach w Europie nie było konfliktów na tym poziomie. Dlatego bardzo trudno jest z czymkolwiek porównywać udaną kontrofensywę Sił Zbrojnych Ukrainy w obwodzie charkowskim. Teoretycznie do 2022 r. wierzono, że ofensywa będzie wymagała po pierwsze przewagi w uzbrojeniu i personelu, a po drugie przewagi w powietrzu” – mówi historyk wojskowości Mychajło Żyrochow.
W naszym przypadku nie było ani pierwszego, ani drugiego.
„Od samego początku ofensywa była prowadzona przez około trzy brygady przy pomocy samolotów bezzałogowych. Nie angażowaliśmy samolotów. I czy miało to w ogóle sens, biorąc pod uwagę znaczną przewagę wroga w powietrzu. Dlatego jest to tak wyjątkowy przypadek” – dodaje ekspert.
W przyszłości ta udana operacja zostanie szczegółowo przeanalizowana.
„Jestem przekonany, że to wszystko doprowadzi do radykalnych zmian w podejściach do planowanych operacji. Bo, jak już wspomniałem, do września 2022 roku takie planowanie uważano za coś nierealnego, ze świata fikcji. Ale to zadziałało. Zajmą się nim także międzynarodowi analitycy wojskowi z krajów sojuszniczych i partnerskich, i nie tylko” – zapewnia Żyrochow.
Kontrofensywa Balaklijska Sił Zbrojnych Ukrainy z pewnością wejdzie do światowych podręczników historii wojskowości.
Ogólny obraz wojny: co się zmieniło i czy kontrofensywa będzie kontynuowana?
Według Mychajło Żyrochowa najprawdopodobniej teraz nastąpi przerwa operacyjna.
„Siły i środki do kontynuowania ofensywy na dużą skalę nie są jeszcze wystarczające. To znaczy mówię o dużej operacji. Jeśli chodzi o lokalne, to całkiem możliwe. Na przykład na tych samych trasach w Chersoniu lub Zaporożu mogą być niespodzianki. Ale jeszcze raz: wciąż brakuje nam sił, by przebić się przez umocnienia, tak jak zrobiły to Siły Zbrojne w obwodzie charkowskim – podkreśla ekspert wojskowy. - Przed nami październik. Pada już drugi tydzień. To niezbyt sprzyjająca pogoda do ofensywy. Dlatego nie spodziewałbym się żadnych aktywnych działań wojennych w najbliższej przyszłości”.
Najpierw musimy zdobyć przyczółek na nowo wyzwolonych terytoriach.
Czym do diabła jest uniwersum Marvela? Siły Zbrojne Ukrainy to prawdziwi superbohaterowie.
Roman Ponomarenko częściowo zgadza się z panem Żyrochowem: „Teraz front zostanie na krótki czas ustabilizowany, ale wkrótce Siły Zbrojne Ukrainy przystąpią do ofensywnych działań na innych odcinkach frontu. Ponadto będą nadal wstrząsać rosyjską obroną w regionie chersońskim, która wciąż się trzyma. Jeśli jednak ataki naszej broni dalekiego zasięgu będą kontynuowane, nie potrwa to długo”.
A to jest Denys Selin: „Prędkość natarcia wojsk amerykańskich w Iraku wynosiła 15-40 km dziennie, a po ponad 100 kilometrach zbudowali węzły logistyczne. Zajmujemy się również logistyką. Dlatego nie spieszymy się z oczekiwaniami. Wszystko opiera się na logistyce i zasięgu 50-100 km od hubów logistycznych. Wszystko będzie dobrze, ale trochę poczekamy.
Trzeba racjonalnie oceniać własne możliwości i nie żyć złudzeniami, że za jednym zamachem możemy uwolnić wszystko od razu. Nieważne, jak bardzo tego byśmy nie chcieli.
Tymczasem Paweł Lakijczuk twierdzi, że klęska okupantów w obwodzie charkowskim wraz z akcjami kontrofensywnymi na innych kierunkach operacyjnych, jeśli nie stała się punktem zwrotnym w obecnej wojnie, to armia ukraińska zdecydowanie przejęła inicjatywę strategiczną – dziś właśnie to dyktuje charakter i kierunek działań wojennych.
„A to kolejny krok na długiej drodze do naszego Zwycięstwa. Sukces armii ukraińskiej to także nasz sukces w dialogu z partnerami: sojusznikami, ich społeczeństwami, widzą, że pomoc wojskowo-techniczna i finansowa dla Ukrainy nie poszła na marne, nie tylko się bronimy, wygrywamy. I zawsze łatwiej jest pomóc zwycięzcy” – mówi ekspert wojskowy.
I tak jest: 16 września prezydent USA Joe Biden nakazał Ukrainie przyznać nowy pakiet pomocy wojskowej o wartości 600 mln USD, 21 z rzędu, który będzie zawierał:
dodatkową amunicję do rakietowych systemów rakietowych HIMARS;
36000 pocisków artyleryjskich kalibru 105 mm;
1000 precyzyjnych pocisków artyleryjskich kal. 155 mm;
4 radary do prowadzenia pojedynków artyleryjskich;
4 ciężarówki i 8 przyczep do transportu ciężkiego sprzętu;
powietrzne systemy antydronowe;
sprzęt do rozminowywania;
amunicję przeciwpiechotną Claymore;
amunicję i sprzęt do minowania;
broń palną i amunicję do niej;
noktowizory i inny sprzęt polowy.
„Ta kontrofensywa stała się kolejnym kamieniem, choć nie milowym, dla moralnego i psychologicznego stanu wroga: rosyjscy żołnierze i oficerowie, im dalej idą, tym bardziej rozumieją, że zostali wciągnięci w śmiertelną przygodę. Cele tak zwanej „operacji specjalnej” są nieosiągalne, a perspektywy, w tym osobiste, godne ubolewania” – podsumował Paweł Lakijczuk.
Ukraina zwycięży! Chwała Siłom Zbrojnym Ukrainy!
Mirosław Liskowicz. Kijów