Ukraiński wydźwięk historii Polski
Co ma wspólnego Roman Suszczenko z trzema polskimi intelektualistami?
W Warszawie została otwarta wystawa rysunków ukraińskiego więźnia politycznego w Rosji, korespondenta Ukrinform Romana Suszczenko. Wystawa została zorganizowana wspólnie przez Ambasadę Ukrainy w Polsce i Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich (SDP).
Podczas pobytu w moskiewskim więzieniu Suszczenko stworzył ponad 20 rysunków, których powiększone fotokopie, składają się na wystawę. Jej pierwsza prezentacja odbyła się w Kijowie pod nazwą "Sztuka zza krat". Następnie pokazano ją w Brukseli.
Dyrektor generalny Ukrinform Ołeksandr Charczenko wziął udział w otwarciu wystawy w Warszawie. Przemawiając do polskiej publiczności, odwołał się do historii trzech intelektualistów z Polski - dziennikarza, pisarza i artysty, którzy w różnych okresach byli na zesłaniu w Rosji, a dokładnie w Wiatce - tam, gdzie znajduje się więzienie Suszczenko.
Ukrinform publikuje pełny tekst przemówienia Ołeksandra Charczenko.
Szanowni Państwo!
Dziś otwieramy wystawę mojego kolegi, dziennikarza Ukrinform Romana Suszczenko. Te rysunki, a jest ich ponad 20, zrobił podczas, noszącego przesłanki polityczne śledztwa rosyjskiego, przebywając w moskiewskim więzieniu „Lefortowo”.
Pierwszy raz wystawę prezentowaliśmy jesienią, u nas w Kijowie, pod nazwą "Sztuka zza krat". Następnie pokazano ją w Brukseli. Teraz - w stolicy Polski, a potem, w niedalekiej przyszłości, rysunki te będą wystawione we Francji.
Od dawna zauważono, że ludzie, rzeczy, artefakty twórcze, które przebywały w więzieniu i są nim naznaczone, zyskują na szczególnym znaczeniu. Więzienie jak szkło powiększające uwypukla najważniejsze rysy przedmiotów, a jeszcze bardziej - ludzi. Pomimo straszliwej psychologicznej presji i obietnic FBI, Suszczenko nie przyznał się do winy, nie podjął współpracy ze śledztwem. I tam, za kratami, żył i żyje intensywnie. Dużo czyta, notuje, planuje z czasem wydać książkę. Jest również aktywny fizycznie – za hantle służą mu zwykłe plastikowe butelki z wodą.
I - maluje! Kiedy patrzysz na te rysunki, rzuca się ich niepowtarzalna kolorystyka. Jednocześnie powściągliwa i ekspresyjna. Skąd to się wzięło? Z materiału, który nasz Roman mógł zdobyć dla tworzenia tego lub innego obrazu. Cebula, sok z buraków, herbata, długopis, proszek do prania. To są farby dostępne w życiu naszego kolegi za kratkami. Z tego, a także z pragnienia wolności, miłości do życia, talentu artystycznego i gustu, powstały te cudowne krajobrazy.
Kilka słów o Romanie. Był korespondentem Ukrinform w Paryżu. Utalentowany i pracowity. Uniwersalny, jak każdy zagraniczny korespondent. Został aresztowany 30 września 2016 roku w Moskwie, dokąd przyleciał, biorąc kilka dni urlopu. Przyleciał odwiedzić swojego brata. Co ciekawe, komisja śledcza FSB utajniła sprawę Suszczenko, motywując to powagą artykułu "Za szpiegostwo". Rosyjski wymiar sprawiedliwości czyni to, gdy nie jest pewny swojej bazy dowodowej. Po dwóch latach tak zwanych śledztw Roman został skazany na 12 lat więzienia. Ogromny wyrok. Biorąc pod uwagę, że, jak zauważył adwokat Suszczenko Mark Feygin, cały system dowodów opierał się na zeznaniach jednej osoby - starego przyjaciela, z którym Roman się znał od prawie 30 lat ...
Prasa rosyjska próbowała zlepić z tego jakąś aferę, a była to banalna prowokacja, oparta na ludzkim zaufaniu. Trudno uwierzyć, że tyle lat przyjacielskich stosunków nie mają znaczenia. Oczywiście, zaplanowanie takiej akcji w całkowicie kontrolowanym kraju policyjnym, jakim jest współczesna Rosja, jest kwestią technologii.
Ponadto rosyjskie media wciąż publikują fałszywe informacje, że niby dziennikarza Suszczenko nikt nie zna i nic nie wiadomo o jego życiu. Pomimo tego nawet, że profesjonalna działalność dziennikarska korespondenta Ukrinform we Francji była zawsze wyjątkowo przejrzysta, co mogą potwierdzić - i potwierdzili - międzynarodowi dziennikarze klubu paryskiego, w tym również korespondent rosyjskiej gazety "Nowaja Gazieta".
Powiem jeszcze, że Roman i jego żona Angelica mają dwoje dzieci. Syn Maksim jest jeszcze nastolatkiem, a córka Julia (którą tu widzicie), jak to często bywa u dzieci, patrząca na ojca dziennikarza, sama wybrała ten zawód. I od dawna współpracuje z nami w Ukrinform.
Jesienią zeszłego roku Romana, po ogłoszeniu wyroku, przewieziono do kolonii w Kirowo-Czepiecku, położonego na przedmieściach Kirowa. Niedawno jego córka Julia i żona Angelica po raz pierwszy odwiedzili go i spędzili razem trzy dni. O tym opowie później sama Julia...
A w międzyczasie chciałem zwrócić uwagę na coś innego. W sierpniu 2017 r. Narodowe Muzeum Historii Ukrainy przysłało do nas prośbę. O co? O przekazanie im listu Romana do kolegów z Ukrinform. Od tego czasu ten list jest częścią wystawy, opowiadającej o ukraińskich więźniach w Rosji. W takich momentach szczególnie widać, w jaki sposób nasze codzienne życie staje się częścią historii, w której bywamy - czasami świadkami, czasami twórcami.
Nie wiem, na ile zrozumiałym dla Polaków będzie fakt, że nasz Roman Suszczenko odbywa swą karę gdzieś w pobliżu Kirowa. Przypomnę jednak starą, przedrewolucyjną nazwę tego miasta – Wiatka. Jedno z „tradycyjnych” miejsc zsyłki polskich patriotów walczących o wolność Polski w krwawych potyczkach z Imperium.
Kolega, fotograf Ukrinform, wydrukował mi takie zdjęcie z czterema osobami. Na jednym jest dziennikarz Ukrinform Roman Suszczenko. A kim są pozostałe trzy osoby? Co łączy tą czwórkę? Co? Fakt, że wszyscy zostali zesłani przez imperium, czy stare rosyjskie, czy sowieckie czy też tym nowe putinskie – do Wiatki...
To jest Stanisław Cywiński, dziennikarz z czasów Drugiej Rzeczypospolitej. Już wtedy był sądzony z powodu jednego artykułu. Ale najgorsze stało się po podpisaniu paktu Ribbentrop-Mołotow. Dziennikarz został zatrzymany przez sowieckich najeźdźców i wysłany do Wiatki - wielkiego gułagu Stalina, gdzie zmarł wiosną 1941 roku.
Tak więc - dziennikarz Cywiński. Został umarł w obwodzie kirowskim, dawnej guberni Wiatskiej.
Dalej - Marian Karol Dubiecki. W przededniu powstania w 1863 r. był na zesłaniu w Wiatce. A potem, podczas powstania styczniowego, reprezentował Rosję, to znaczy Ukrainę, w rządzie narodowym utworzonym przez powstańców. Po stłumieniu powstania był jedynym z rządu, który miał na tyle szczęścia, aby uniknąć gwałtownej śmierci, egzekucji. Później, po pierwszym rozpadzie Imperium Rosyjskiego, Dubiecki napisał w wspomnieniach, w "Katalogu Powstania Styczniowego" następujące gorzkie wersy:
“Rosja zwycięska, zasmakowawszy we krwi i ucisku, w sposób barbarzyński pastwiła się nad pokonanym narodem, za pomocą szkoły wdzierając się do umysłów młodych pokoleń, zacierając świadomość narodową... Tradycje własne chwil lepszych minęły, ustępując miejsca kłamliwej nauce rusyfikatorów”.
Jak precyzyjnie i trafnie sformułowane! Jak bardzo ta myśl o rusyfikacji XIX wieku jest zgodna z odczuciami Ukraińców XXI wieku .
Tak więc - Marian Karol Dubiecki. W łagrze w Wiatce odbywał karę w latach 1861-1862.
I wreszcie - Michał Elwiro Andriolli, polski artysta, grafik, znany ilustrator wielu dzieł klasycznych, między innymi i Mickiewicza. Brał także udział w powstaniu styczniowym. Udało mu się uciec na Zachód, ale wrócił do kraju jako emisariusz Komitetu Emigracji Polskiej. W 1866 roku Michał został aresztowany i wysłany do Wiatki, gdzie przebywał do 1871 r.
I tak - artysta Michał Elwiro Andriolli. Pięć lat łagru w Wiatce.
Zamykając krąg - to Roman Suszczenko, Ukrainiec, dziennikarz, artysta, którego wystawę otwieramy. 12 lat w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze, w obwodzie kirowskim, dawnej guberni Wiatskiej. Aktualne ukraińskie echo dawnej polskiej historii...
Przyglądając się rysunkom Romana, poczujcie tę jego tęsknotę do wolności. Poczujcie także wspólne rysy naszej historii, ukraińskiej i polskiej. Historii niezwyciężonej walki o wolność, w której mieliśmy i mamy jednego wspólnego wroga.
Ale otwierając wystawę Suszczenko, nie zapominajmy też o innych ukraińskich więźniach politycznych w Rosji. Nie trzeba odchodzić daleko - w jednym łagrze z Romanem, odsiaduje swoją karę Walentyn Wygowski (słynne nazwisko dla tych, którzy pamiętają historię).
W sumie w Rosji znajduje się obecnie 69 ukraińskich więźniów politycznych. Do tej grupy dołączyło 24 marynarzy, aresztowanych przez Rosję po jej agresji w pobliżu Cieśniny Kerczeńskiej. Wszyscy to osoby, które Kreml wziął za zakładników, planując targować nimi dla osłabienia sankcji lub innych ograniczeń.
Szczególnie boli nas ostatnio stan rzeczy w okupowanym Donbasie i na zaanektowanym Krymie. Trudno to sobie wyobrazić, by we współczesnej Europie cały naród, krymscy Tatarzy, po raz drugi wciągu stulecia stał się ofiarą imperialnej polityki. To jest fakt, którego nie można zapomnieć. Trzeba również podkreślić, że Tatarzy krymscy stanowią znaczną część ukraińskich więźniów politycznych.
Jako dziennikarz nie mogę nie wspomnieć o aresztowanych rosyjskimi „pachołkami” na okupowanych terytoriach, ukraińskich dziennikarzach. Są to Stanisław Asjejew i Oleg Gałazjuk w okupowanym Doniecku; Mykoła Semen, niesprawiedliwie aresztowany na okupowanym Krymie.
My z Wami, Europa, świat, nie możemy spokojnie przyglądać się dyktaturze Rosji, takiego międzynarodowego chuligana. Jest to po prostu niebezpieczne dla wszystkich krajów wolnego świata. Kto to rozumie lepiej niż Polska? ... Dlatego kraje demokratyczne muszą zjednoczyć się w swojej pozycji: w stanowczym potępieniu agresji, łamaniu prawa międzynarodowego i polityki brania zakładników. Jak pokazuje doświadczenie, reżim Kremla wypuszcza czasem kogoś ze swoich szponów, ale tylko wtedy, gdy ten ktoś staje się zbyt niewygodny.
Wspomnijmy jeszcze jednego Krymczanina - Olega Sencowa, którego aresztowały rosyjskie służby wywiadowcze. Żeby nakręcić swój pierwszy film Oleg sprzedał swój mały biznes. A film "Gaamer" został nagrodzony na festiwalu w Rotterdamie. Sencow rozpoczął pracę nad drugim filmem, ale została ona przerwana przez wojnę i podstępną okupację Krymu ...
Obecnie Sencow odbywa karę w łagrze na Dalekim Wschodzie,w Łabytnangi. Kreml uparcie nie chce go uwolnić. Chociaż o to apelowało i wciąż apeluje kilkudziesięciu najbardziej znanych twórców filmowych na świecie. Wśród nich jest też trzech wybitnych polskich reżyserów: Andrzej Wajda, Krzysztof Zanussi i Agnieszka Holland ...
Kilka dni temu rozpoczął się Festiwal Filmowy w Berlinie. Wczoraj i dziś w ramach festiwalu odbywają się premierowe pokazy polsko-ukraińsko-brytyjskiego filmu Agnieszki Holland „Obywatel Jones". Ten obraz dotyczy pewnego walijskiego dziennikarza Garetha Jonesa, który w latach 1932-33 nie poddał się propagandzie Kremla i powiedział światu o zbrodni Wielkiego Głodu na Ukrainie. Ale nie wszyscy wtedy chcieli usłyszeć Garetha Jonesa, a ktoś został po prostu kupiony przez Kreml.
I znowu - jak aktualnie ten temat wygląda dzisiaj. Znowu zbrodnie Kremla, znów próbują zamydlić oczy lub przekupić zachodnich polityków i dziennikarzy.
Ale dzisiaj jesteśmy silniejsi niż 85 lat temu. Po pierwsze, ponieważ jest nas więcej niż wtedy, a imperium Rosji jest mniejsze. Po drugie, ponieważ mamy już duże doświadczenie. I już nigdy nie zapomnimy o tych historycznych lekcjach. Najważniejsza z nich to to, że naszą siłą jest jedność i solidarność... jak mówiono podczas polskich powstań, a co zostało następnie przejęte przez sowieckich dysydentów: "Za naszą i waszą wolność". (Proszę mi wybaczyć patos, ale w tej sytuacji nie wydaje się zbyteczny).
A także, aby nasze dziennikarstwo było uczciwe - jak brytyjski Gareth Jones, bohater wspólnego ukraińsko-polskiego filmu.
Wolność dla Romana Suszczenko! Wolność dla ukraińskich więźniów politycznych! Ręce precz od Ukrainy!
Ołeksandr Charczenko, Warszawa Kijów