Eksperci o transporcie międzynarodowym: napięcie między Polską a Ukrainą może trwać 10 lat

Napięcia między Kijowem a Warszawą w transporcie międzynarodowym mogą trwać nawet 10 lat, jeśli w tym czasie nie zostaną wdrożone standardy Unii Europejskiej, korzystając z doświadczeń integracji europejskiej Polski.

Stwierdzili to ukraińscy i polscy eksperci, a także uczestnicy rynku transportowego podczas okrągłego stołu poświęconego problemom rynku transportowego, zorganizowanego w Warszawie przez Związek Ukraińskich Przedsiębiorców, podaje Ukrinform.

„Jeśli wdrażanie prawodawstwa europejskiego na Ukrainie w dziedzinie transportu będzie kontynuowane w obecnym tempie, reforma potrwa 10-14 lat” – – podkreśliła Marta Kindrys, kierownik Centrum Współpracy Międzynarodowej Związku Ukraińskich Przedsiębiorców (SUP).

Z kolei Katerina Glazkova, dyrektor wykonawczy Związku Ukraińskich Przedsiębiorców (SUP) zauważyła, że ​​strony nie mogą czekać 10 lat, ale muszą zaangażować środowisko biznesowe obu krajów w wypracowywanie propozycji, które trzeba będzie przedstawić rządom obu krajów. Dodała, że ​​Związek Przedsiębiorców Ukraińskich jest gotowy uczestniczyć w rozwoju tych inicjatyw.

Ze swojej strony Konrad Popławski, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich, podkreślił, że na początku wojny Rosji na pełną skalę z Ukrainą rynek przewozów międzynarodowych między Ukrainą a UE uległ liberalizacji, a rynki UE otworzyły się na ukraińskich przewoźników.

„W normalnych warunkach taka liberalizacja (z krajem kandydującym – przyp. red.) przebiega bardzo powoli, występują etapy przejściowe, które pozwalają wszystkim uczestnikom rynku dostosować się do nowych warunków. Ale na początku wojny zmiany nastąpiły bardzo szybko. Teraz, gdy widzimy, że wojna jest długoterminowa, konieczne jest wypracowanie nowych mechanizmów wspierania Ukrainy, biorąc pod uwagę interesy Polski” – stwierdził Popławski.

Przyznał, że oba kraje nie były gotowe na te zmiany: strona polska nie miała wystarczającej kontroli nad transportem.

„Do końca nie wiadomo, czy ukraińscy przewoźnicy rzeczywiście naruszyli normy prawne, a gdy nie ma informacji, pojawiają się plotki i spekulacje” – stwierdził Popławski.

Prezes Związku Pracodawców Transportu i Logistyki RP Maciej Wroński zwrócił uwagę na obniżenie tempa wzrostu gospodarczego w UE o 2-3%, a co za tym idzie, spadek popytu na transport, który jest bardzo wrażliwy na zdecydowana większość polskich przewoźników.

„Konkurencja jest bardzo duża: w Polsce działa 105 tys. przewoźników, z czego tylko 400 to duże firmy, reszta to mikroprzedsiębiorstwa, dla których każda zmiana równowagi rynkowej, spadek popytu może stanowić zagrożenie dla ich istnienia” – stwierdził Wroński.

Według niego ten problem systemowy jest często pomijany w przeciwieństwie do kwestii konkurencji z ukraińskimi przewoźnikami. Z drugiej strony wzrost obrotów handlowych pomiędzy Polską a Ukrainą daje pracę także polskim przewoźnikom. Jednocześnie Wroński podkreślił potrzebę stworzenia równych warunków działania na rynku przewoźników polskich i ukraińskich: dotyczy to kolejek na granicy, warunków pracy kierowców i mandatów na drogach, bo to wszystko wpływa na koszty usług i powoduje napięcia pomiędzy polskimi i ukraińskimi przewoźnikami. Według niego rządy Polski i Ukrainy powinny wypracować mechanizmy kontroli i nadzoru na zasadzie dwustronnej.

Prezes Związku Pracodawców Transportu i Logistyki RP wyraził przekonanie, że szybkie wdrożenie na Ukrainie standardów unijnych w zakresie transportu wyeliminuje większość istniejących problemów pomiędzy przewoźnikami obu krajów.

Z kolei Wiktor Koptienkow – współzałożyciel firmy przewozowej D'Art Logistic Ukraina, działającej na rynku polskim i ukraińskim, skupił się na konieczności ujednolicenia standardów pracy przewoźników, kwestiach cenowych i raportowania. Według niego Ukraina zrezygnowała już z papierowego obiegu dokumentów i wprowadziła faktury elektroniczne, podczas gdy w Polsce „musimy wypełniać mnóstwo dokumentów”. Jednocześnie biznesmen wierzy, że doświadczenie Polski we wdrażaniu norm europejskich, w szczególności w wykorzystaniu systemu monitorowania transportu SENT, przybliży Ukrainę do unii celnej między Ukrainą a UE i przyspieszy wdrożenie przez Ukrainę Umowy o stowarzyszeniu UE w tej dziedzinie.

Andrzej Rudka, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, szef grupy ds. współpracy z Ukrainą, podkreślał: strona polska rozumie, w jakich trudnych warunkach znajduje się Ukraina, ale wzywa Kijów do przyspieszenia zmian niezbędnych do przystąpienia do UE. Według niego bez tego negocjacje będą postępowały powoli.

„Nastąpiło nagłe otwarcie wspólnych rynków UE w różnych obszarach, niemal bezwarunkowo, a teraz wkraczamy w okres negocjacji, który potrwa kilka lat. Czy w przypadku przeciągnięcia negocjacji UE utrzyma ten preferencyjny system dla Ukrainy? Istnieje niebezpieczeństwo anulowania tych preferencji i strona ukraińska powinna być tego świadoma. Razem z naszymi ukraińskimi partnerami na rynku europejskim musimy osiągać wspólne cele, a nie opierać się przemianom” – podkreśliła Rudka.

Jak wiadomo, od 1 listopada 2024 r. Polska zamierza wprowadzić zmiany, zgodnie z którymi system monitorowania SENT powinien być obowiązkowy dla wszystkich przewoźników towarów na terytorium tego kraju, w tym także tych z krajów spoza UE. Innowacja ta powinna rozwiązać aktualne problemy rynku, o których media wielokrotnie pisały w odniesieniu do polskich urzędników.

Jednocześnie do czerwca 2025 roku przedłużono umowę między UE a Ukrainą o liberalizacji przewozów międzynarodowych, zgodnie z którą ukraińscy przewoźnicy nie muszą uzyskiwać odpowiednich zezwoleń. W umowie znajduje się zmiana umożliwiająca zawieszenie umowy na terytorium jednego z państw członkowskich UE, jeżeli w wyniku jej działania powstanie sytuacja zagrażająca bezpieczeństwu tego państwa (zmiana ta ma istotne znaczenie dla Polski).