Wadym Hładkow, pierwszy zastępca dowódcy Gwardii Narodowej

Dowódcy Zwycięstwa

W ciągu najbliższych lat wszyscy – zarówno my, jak i wróg – przestawimy się na aktywne wykorzystanie dronów do wszystkich zadań

„Globalne problemy nowoczesności” to przedmiot realizowany na wyższych kursach na ukraińskich uniwersytetach. Jej treść może być różna, ale konflikty zbrojne na całym świecie raczej nie ominą tej dyscypliny. W 2021 roku na jednej z takich lekcji wypowiadałem się na temat technologii wojskowych przyszłości.

„Wyobraźcie sobie, jak zdenerwowana będzie jedna ze stron konfliktu, gdy zobaczy rój UAV z materiałami wybuchowymi, które w szczególności mogą być naprowadzane” – powiedziałem publiczności, pod wrażeniem filmu o użyciu dronów kamikadze podczas wojny w Syrii w latach 2018-2019.

Słuchając moich retrospekcji, Pierwszy Zastępca Dowódcy Gwardii Narodowej Ukrainy (szef sztabu) generał brygady Wadym Hładkow uśmiecha się z gorzką ironią. Zapewne moja dalsza wypowiedź na temat wykorzystania helikopterów do rozpoznania archeologicznego i filmowania wykopalisk wydaje się nieco naiwna. Przecież „konflikty zbrojne przyszłości” już tu są: w różnego rodzaju wojnie rosyjsko-ukraińskiej drony odgrywają niezwykle ważną rolę, zwłaszcza podczas wojny „pozycyjnej”.

„Jak powiedział mi jeden z wojskowych, drony nie latają nad nami, one nad nami żyją” – dodaje jeden z dowódców jednostki BSP Gwardii Narodowej.

Na jednej z lokalizacji pokazuje drony różnego typu – zarówno do rozpoznania, jak i do uderzeń. Nasz rozpoznawczy „Lepeka” wyróżnia się.

„To jest DJI Enterprise, dron o głębokości do 5 km. Używamy go jako drona rozpoznania taktycznego. Następnie jest „Matrice-30”, popularnie zwany „materacem”. Może latać na odległość do 15 kilometrów od punktu startu, wisieć w powietrzu do 40 minut, wyposażony w kamery z zoomem. Swoją drogą, prawie nie używamy już aparatu bez zoomu: jeśli podlecimy zbyt blisko celu, zostanie on zestrzelony” – szczegółowo wyjaśnia generał brygady Hładkow.

W tej atmosferze, w otoczeniu dronów, rozmawialiśmy z zastępcą dowódcy Gwardii Narodowej, jaki jest udział dronów w armii ukraińskiej i rosyjskiej, jak nasi żołnierze walczą z wrogimi BSP, jak rozwijają się systemy EW i jakie będą drony za pięć lat.

JEDNA BRYGADA WYKORZYSTUJE DO DZIESIĘCIU DRONÓW ROZPOZNAWCZYCH DZIENNIE

– Panie Vadim, rok 2023 stał się rokiem dronów na polu walki, czy ten trend będzie kontynuowany w roku 2024?

- Jednostki Gwardii Narodowej wraz z innymi komponentami Sił Obronnych realizują zadania na całej linii frontu. Wszyscy wiedzą o naszych brygadach „Gwardii Ofensywnej”, jednostkach Centrum Wojsk Specjalnych „OMEGA” i innych jednostkach, które od pierwszych dni wojny skutecznie przeciwstawiają się próbom zajęcia naszych terytoriów przez Federację Rosyjską, a w szczególności od 2014 r.

Teraz następuje wiele zmian w technologii, treningu i taktyce. Wojna się zmienia, armia się zmienia, zmieniają się sposoby jej prowadzenia. W państwie aktywnie rozwija się kierunek systemów bezzałogowych, a w ramach Sił Zbrojnych utworzono Siły Systemów Bezzałogowych. Taki jest wymóg czasu. Struktura ta jest rozwijana także w Gwardii Narodowej.

Analizujemy sytuację i stale zwiększamy wysiłki na rzecz rozwoju systemów bezzałogowych. Wiemy, ile i jakiej jakości powinno być dronów, na jakich częstotliwościach powinny pracować i na jaką głębokość uderzać. Rozwija się także ten kierunek.

Jednostki wykorzystujące bezzałogowe statki powietrzne są obecnie integralną częścią każdego, kto wykonuje zadania. Począwszy od wykonywania zadań rozpoznawczych, kierowania ogniem, a skończywszy na wykorzystaniu dronów do niszczenia personelu i sprzętu, stanowisk wroga. Są także w brygadach przydziału operacyjnego, w oddziałach naszych sił specjalnych, są też osobne jednostki. W ramach koncepcji rozwoju systemów bezzałogowych określono ujednolicone podejście do szkolenia załóg systemów bezzałogowych. Nie będę zdradzał wszystkich szczegółów i planów, ale szczególnie pracujemy nad rozwojem tego kierunku. Ale myślę, że wróg to odczuje.

Wróg również rozwija się w tym kierunku. Rosjanie zwiększają liczbę dronów, zmieniają kanały kontroli, nieustannie próbując ominąć nasze środki walki elektronicznej. W związku z tym my również „dopasowujemy się” do takich działań wroga i staramy się efektywniej wykorzystywać środki, które posiadamy lub które wdrażamy.

Generalnie do 2023 roku nasze jednostki nie korzystały tak masowo z dronów, bo są drogie. Na przykład każdy „Mavic-3” kosztuje ponad 100 tysięcy hrywien i więcej, w zależności od modyfikacji. Przed inwazją na pełną skalę, a nawet w pierwszym roku wielkiej wojny, było dość trudno je kupić, dopóki nie wkroczyło w ten proces państwo, pomagając w rozwoju i finansowaniu tego bloku, a także nie nastąpiły zmiany w przepisach, które obecnie definiują taką nomenklaturę.

- Czy wolontariusze pomogli?

– Wolontariusze nie są w stanie zapewnić wielu dronów, choć ich rola i pomoc jest znacząca, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę te dwa i pół roku. „Zużycie” samych dronów rozpoznawczych dziennie na brygadę może wynieść maksymalnie 10 dronów. Jeśli chodzi o FPV, ich zużycie jest wielokrotnie większe, zwłaszcza jeśli aktywna jest sekcja frontowa, a wróg prowadzi ciągłe działania szturmowe.

- Czy to już teraz?

- Tak, na chwilę obecną i w najbliższej przyszłości. Dron ulega także wpływom warunków atmosferycznych: zimą np. od zamarzania na korpusie czy śmigłach. Wpada pod wpływ walki elektronicznej wroga. Jednocześnie można go fizycznie powalić: nawet w przypadku niektórych rodzajów broni strzeleckiej, jeśli leci nisko, można go trafić.

Kiedy więc wszyscy zdali sobie sprawę, że bez dronów nie ma miejsca, zaczęły aktywnie rozwijać się działy systemów bezzałogowych i produkcja dronów. Kosztem programów rządowych zaczęliśmy otrzymywać dużą liczbę dronów, zarówno FPV, jak i rozpoznawczych. Posiadamy własne zaplecze produkcyjne.

TERAZ NIE MA ŻADNEGO ODCINKA LINII FRONTU, GDYBY DRON NIE WISIAŁBY, OBSERWUJĄ POLE BITWY

- Jak ocenia Pan stosunek dronów ze strony ukraińskiej i rosyjskiej?

- Jeśli chodzi o poziom taktyczny – „Mavic”, „Matrice”, FPV – mamy chyba tę samą liczbę, pewien parytet. Rosjanie mają więcej bezzałogowców rozpoznawczych, takich jak „ZALA” i „Orlan” (zasięg lotu do 120 km – przyp . red .). Jednak parytet nie dotyczy artylerii - w trudnych obszarach wróg nieustannie stara się użyć dużej liczby artylerii, wystrzeliwując setki i tysiące pocisków dziennie.

- Więc potrzebujemy więcej dronów zwiadowczych?

- Wszystkie drony są potrzebne, drony zwiadowcze są koniecznością. Teraz nie ma takiego miejsca na linii frontu, gdzie dron nie wisi i nie obserwuje pola bitwy. Co więcej, to właśnie operator drona informuje stanowisko dowodzenia lub żołnierzy siedzących w okopach, że zbliża się na nie grupa piechoty. Nie widzą wroga - dron go widzi, a nasi myśliwcy już przygotowują się do odparcia tych ataków.

Jeśli dron nie zauważył wroga, trudniej jest odeprzeć atak i zajmie to więcej zasobów i czasu. Najlepszą opcją jest wykrycie próby ataku z wyprzedzeniem, na etapie przygotowań lub z wyprzedzeniem. Myślę, że w ciągu najbliższych lat wszyscy – zarówno my, jak i wróg – przejdą na aktywne wykorzystanie dronów do wszelkich zadań.

Ogólnie rzecz biorąc, broni nigdy dość. Podczas gdy toczą się aktywne działania wojenne, nie zabraknie ani dronów, ani artylerii.

- Ale urzędnicy od czasu do czasu deklarują, że Ukraina zwiększa produkcję broni.

- Tak, rozwijamy się. Ale wróg także się wzmacnia. Posiadamy już własne warsztaty, w których montujemy drony i je udoskonalamy. Są też pewne placówki, w których dokonujemy przeróbek, napraw, usuwania usterek czy braków – to też się zdarza.

- Co dokładnie jest ulepszane? Anteny, sterowniki?

- W szczególności. A także zasilacze, płyty sterujące, systemy resetowania i wiele innych. Dzięki temu wzrasta skuteczność ich użycia oraz odporność na EW przeciwnika.

PRZYSZŁOŚĆ DRONÓW TO SYSTEMY NAPROWADZANIA NA CEL

- Niedawno pojawiła się informacja, że ​​Siły Zbrojne Ukrainy otrzymają nowy dron-bombowiec „Czarna Wdowa”. Czy są jakieś drony, które chciałeś kupić?

– W dronach interesują nas przede wszystkim właściwości nośne, właściwości sterujące i odporność na walkę radioelektroniczną. Ciekawe jest też to, co zrobi dron, jeśli straci kontrolę – czy wróci do domu, czy spadnie gdzieś indziej.

Mamy już pewne drony, na przykład „Baba Jaga” (dron Vampire, może przenosić do 4 sztuk amunicji – przyp. red .), czyli Heavy Shot (do 40 kg ładunku bombowego – przyp . red .). „Czarna Wdowa” – zobaczymy, jak zostanie wykorzystana. Zawsze pozostaje kwestia ceny, wydajności, trwałości i dostępności. Jednak do sposobu, w jaki obecnie rozwijają się systemy bezzałogowe na Ukrainie, dość szybko dostosowujemy ich zastosowanie i parametry techniczne.

- Chciałam też zapytać o drona z systemami naprowadzającymi...

- Teraz, o ile wiem, specjaliści w tym kierunku pracują również nad „wizją maszynową”. Są pewne wyniki, w przyszłości odbędą się testy techniczne.

- Jakie korzyści zapewnią systemy naprowadzające lub „wizja maszynowa”?

- Zaletą tej technologii jest bardziej zautomatyzowana kontrola i przechwytywanie celu. Pilot nie musi doprowadzać drona do końcowego punktu uszkodzeń. Po prostu oznaczył cel w odległości 200-400 metrów (o ile pozwalają na to parametry techniczne), wcisnął przycisk, po czym dron działa nawet bez interwencji operatora.

WCZEŚNIEJ REBS PRZECIWDZIAŁAŁ ŚRODKOM INTELIGENCJI WROGA, TERAZ - RÓWNIEŻ ATAK

- A co z rozwojem środków walki elektronicznej?

- Obecnie rozwijamy również ten kierunek. Jest struktura organizacyjna i kadrowa, jest doświadczenie w stosowaniu takich narzędzi bezpośrednio na froncie. Wcześniej wojna elektroniczna miała na celu przeciwstawienie się środkom wywiadowczym i komunikacyjnym wroga. A teraz musimy także przeciwstawić się środkom zniszczenia wroga. Chodzi przede wszystkim o bezzałogowe statki powietrzne różnego typu.

Jednocześnie należy zrozumieć, że działanie systemów EW nie jest panaceum. Można to ominąć. Kierunkowość, zasięg, wysokość - wszystkie te cechy należy wziąć pod uwagę. W końcu, gdy nie wziął pod uwagę, wróg może działać.

TRANSFORMUJEMY STRUKTUKĘ ORGANIZACYJNĄ I KADROWĄ, ABY JEDNOSTKI SĄ EFEKTYWNE

- W jaki sposób Gwardia Narodowa wzmacnia wykorzystanie dronów? Jak kształcą się specjaliści?

- Biorąc pod uwagę doświadczenia wojenne, realia pola walki i rozwój technologii - przekształcamy strukturę organizacyjną i kadrową, dostosowując ją do warunków, w jakich się znajdujemy, tak aby nasze jednostki były skuteczne, a kadra jest zachowana.

Obecnie posiadamy trzy odrębne jednostki do wykorzystania systemów bezzałogowych. Jeden powstał w 2022 roku. A dwa oddziały - „Kryła Omegi” i „Tajfun” – utworzone w tym roku, teraz zwiększają swoje możliwości, w szczególności liczbę personelu. Są to głównie młodzi chłopcy i dziewczęta, którzy mają smykałkę do gier, technologii komputerowej, którzy mają wiedzę, jak sterować dronem, jak dostosować się do pewnych czynników zakłócających działanie tego drona.

Jednocześnie utworzyliśmy także Centrum oceny efektywności wykorzystania i zarządzania systemami bezzałogowych statków powietrznych. Jej specjaliści analizują zastosowanie i skuteczność zadań realizowanych przez te jednostki.

- Powiedz, ile kosztuje wyszkolenie dobrego operatora drona?

- Ogólnie rzecz biorąc, przygotowanie trwa do czterech tygodni. A potem ktoś nabywa bardziej szczegółowe umiejętności, w zależności od typu UAV i dalej stosuje je w praktyce. Są też tacy, którzy przychodzą do serwisu z dobrymi umiejętnościami od razu. A wtedy przygotowanie zajmuje jeszcze mniej czasu.

– Wiem, że w jakiś sposób udoskonalamy drony do wykorzystania na froncie. Czy weiadomo, że Rosjanie ukradli nam jakieś technologie, a potem je wykorzystali?

- Jeśli chodzi o drony, które mają szerokie zastosowanie i są we wszystkich jednostkach - wróg może jedynie kopiować i badać specyfikę ich użycia, co czyni go skuteczniejszym od swoich. I oczywiście wróg jest bardziej zainteresowany tymi dronami, które, że tak powiem, nie są w domenie publicznej i są to nasze opracowania.

- Ile dronów potrzeba, aby wygrać?

- Nie ma jeszcze takiej definicji, więc nie mogę powiedzieć. Ponownie, czy rozwiążą wszystkie nasze problemy, jeśli jest ich ogólnie dużo? Oczywiście, że nie. Wojna jest złożonym zadaniem dla naszych Sił Obronnych i dla naszego państwa. Drony są dużym komponentem pomocniczym. Ale są one również używane w kompleksie wszystkich sił i środków.

Swietłana Tkaczuk, Kijów

Zdjęcie: Paweł Bahmut

Zdjęcie: Paweł Bahmut