Ołeksandr Piwnenko, generał brygady, dowódca Gwardii Narodowej

Dowódcy Zwycięstwa

Oprócz tego, że Gwardia Narodowa Ukrainy (GNU) wykonuje zadania związane z egzekwowaniem prawa, wiemy, jak walczyć.

Snajperzy szkolą się w jednym z ośrodków szkoleniowych GNU do strzelania. Szkolą się tu także bojownicy, wyposaża się linie ognia, powstają modułowe budynki dla personelu i schronienia. Na dowódcę czekamy w towarzystwie dronów – starannie rozkładają drony różnego typu, w szczególności te produkowane przez własne warsztaty Gwardii Narodowej. Rozmawiamy trochę o jakości dronów „kuchennych”, zgadzamy się, że im więcej dronów, tym lepiej.

Bohater Ukrainy, generał brygady Ołeksandr Piwnenko, to młody, wysportowany dowódca, a w jego rozmowach widać, że bierze sprawy w swoje ręce. Pokazuje próbki sprzętu wojskowego, opowiada o naprawianych maszynach. A także generał opowiada o piekarniach „strażowych”, stacjach napełniania wodą i szpitalach polowych. „To jest autonomia” – wyjaśnia Ołeksandr Piwnenko.

Funkcję pełni od nieco ponad roku – powołano go dokładnie na początku lipca 2023 roku. Widać, że generał ma milion spraw na głowie, a jednocześnie znajduje czas na spotkanie z rodzicami żołnierzy i cierpliwą rozmowę z nimi. Jak twierdzi, sam przyjmuje reklamacje i odpowiada na apelacje na swoim Facebooku.

Dowódca opowiada, jak Gwardia Narodowa Ukrainy staje się skuteczną i gotową do walki strukturą w Siłach Obronnych, jak pokonuje niedobory kadrowe i planuje rotacje, w których żołnierze przydzielani są do służby po schwytaniu i z ranami… No i oczywiście: jakie są nasze perspektywy w tej wojnie.

MISTRZOWIE: ROBIĄ WŁASNE DRONY, A ŁAMĄ DRONY INNYCH

- Panie Generale, pełni Pan tę funkcję od roku - jak minął ten czas? Czy były jakieś szczególne trudności lub rozczarowania?

- Zawsze są trudności. Poza frontem naszym głównym zadaniem było zwiększenie pojemności ośrodków edukacyjnych. Rozumieliśmy, że im więcej będzie dobrze wyszkolonych żołnierzy, tym skuteczniejsi będziemy na polu bitwy i tym większy personel będziemy w stanie utrzymać. Wcześniej gotować mogliśmy jednocześnie półtora tysiąca osób, teraz jednocześnie może szkolić się co najmniej 5 tysięcy, a my zwiększamy tę liczbę. Kiedy przyjechałem, były dwa ośrodki szkoleniowe, stworzyliśmy kolejny, plus czwarty w procesie tworzenia. Pracujemy nad podnoszeniem poziomu zawodowego instruktorów i programów szkoleniowych. Stale odbywają się także studia za granicą. Pomaga nam w tym około dziesięciu krajów - szkolenie językowe, szkolenie personelu, szkolenie snajperskie.

- To znaczy, że programy zagraniczne też się rozwijają?

- W razie potrzeby. Gdzieś i zmniejszymy, jeśli zrozumiemy, że możemy już szkolić ludzi za pośrednictwem naszych ośrodków szkoleniowych. Tak jest lepiej i szybciej, bo front dyktuje swoje warunki i czasem trzeba działać szybko, a wysłanie np. 300 osób zagranicę szybko się nie uda. Fundusze na ich szkolenia przekazują partnerzy międzynarodowi, ludzie wyjeżdżają w podróż służbową na miesiąc, dwa, trzy. Należy to wziąć pod uwagę i zaplanować.

- Rok temu, kiedy został Pan dowódcą, była głośna akcja tworzenia w Gwardii Narodowej brygad ofensywnych. Gdzie oni są, jak się pokazali? Jakie jednostki teraz tworzycie?

- Skuteczniej jest walczyć w brygadzie, niż przenosić tu i ówdzie grupy taktyczne kompanii lub batalionu. Dotyczy to także szkolenia sztabów, kierowania batalionami, kompaniami, różnymi jednostkami wsparcia... Kiedy każdy robi swoje, praca jest bardziej skoordynowana i rozumieją się tak, jak moi towarzysze zrozumieli mnie w pół słowa. Teraz wszystkie siedem brygad, o które pytacie, wykonują zadania w różnych kierunkach, zaczynając od Zaporoża, a kończąc na Charkowie (tam jest już nasza „Chartia”). Nie tracimy pozycji, powoli je odzyskujemy, podobnie jak w niektórych obszarach na wschodzie. Stworzyliśmy grupę taktyczną, która zrzesza dwie, trzy brygady i potrafi nimi kierować. W Siłach Zbrojnych nie jest to nowość, ale w Gwardii Narodowej jest to pierwsza taka praktyka.

I to jest skuteczne. Potrzebujemy informacji, pomocy przy broni, coś się spaliło i trzeba ją wymienić, kończy się amunicja – wszystko dzieje się bardzo szybko. Jeśli np. dowódca brygady planuje natarcie lub wie, że wróg coś planuje, to wychodzę z rezerwy, żeby nie było żadnych zakłóceń. Oprócz tego co otrzymujemy zadania od Sił Zbrojnych, zawsze mamy rezerwę.

- Jeśli ma Pan już własne warsztaty do produkcji dronów, to oczywiście świadczenie osiągnęło nowy poziom?

– Początkowo otrzymywaliśmy pozwolenia na produkcję takich dronów w wojsku. Decydowano na szczeblu ministerstwa... Uzyskano pozwolenia i teraz możemy wydawać środki państwowe na produkcję naszych dronów. W szczególności produkujemy FPV. Wcześniej mieliśmy jedną odrębną jednostkę operatorów, teraz mamy jeszcze dwie (osobna jednostka do obsługi „Kryła Omegi” i „Tajfun”). Utworzono centrum kontroli systemów bezzałogowych, które zajmuje się analizą i aplikacją. Ważne jest, aby móc przechowywać, analizować i kontrolować tę pracę, aby zwiększyć jej efektywność.

- Jaką brygadę artylerii ma Pan mieć? Czy już jest?

- Z mojej inicjatywy utworzono osobną brygadę artylerii, która miała wspierać jednostki Gwardii Narodowej w określonym kierunku. Brygada ta uzbrojona w „Bohdan” (samobieżna instalacja artyleryjska produkcji ukraińskiej i NATO kalibru 155 mm – red.) już się dobrze pokazała. Wystarczą dwie takie maszyny na kierunek i ogólnie będziemy mieli około 20 systemów. Na potrzeby Gwardii Narodowej w zupełności wystarczy. Załogi na osiem z nich są już gotowe. Oznacza to, że oprócz tego, że wykonujemy zadania związane z egzekwowaniem prawa, potrafimy także w pełni walczyć, wykonywać zadania mające na celu wzmocnienie granicy i bezpośrednio na linii konfliktu. Oczywiście ochrona porządku publicznego, ochrona ważnych obiektów państwowych, elektrowni jądrowych, konwojowanie to także nasze zadania.

- Przy okazji, o infrastrukturze krytycznej. Teraz głównym celem jest zbijanie „Szachedów” czy ochrona ich przed sabotażem?

- Głównym celem jest wzmocnienie bezpieczeństwa, w razie potrzeby zapewnienie obrony, zestrzelenie wrogich dronów i rakiet. Nie mieliśmy takich zadań kontr wywrotowych jak, powiedzmy, Główny Zarząd Wywiadu.

Działamy w jednolitym systemie Sił Zbrojnych, realizujemy zadanie wzmocnienia systemu obrony powietrznej państwa. Do tego potrzebne są oczywiście przenośne przeciwlotnicze kompleksy rakietowe lub systemy typu Gepard (niemiecka przeciwlotnicza instalacja artylerii samobieżnej – przyp. red.) – to bardzo skuteczna broń.

- Czy odczuwa Pan teraz brak środków? Czego chciałby Pan mieć więcej w swoim arsenale?

- Przeszkolony personel, obliczenia UAV. Trzeba wyselekcjonować ludzi - sprawdzić, kto ma jakie umiejętności, a potem przygotować... Przyjechał człowiek do mobilizacji - przechodzi pięciotygodniowe przeszkolenie ogólnowojskowe. Następnie kierowany jest np. do jednostki dronów, gdzie odbywa się szkolenie zawodowe i dopiero wtedy żołnierz zostaje zaangażowany w wykonywanie zadań.

MOBILIZACJA, REKRUTACJA, SŁUŻBA PO CIĘŻKICH RANACH

- Jak w ogóle ludzie do Was docierają - umowa, rekrutacja? Jak to działa?

- Jest strona internetowa Gwardii Narodowej do rekrutacji, ogłoszenia są stałe, same brygady też działają. A mobilizacja trwa równolegle – Sztab Generalny także przekazuje nam pewien procent ludzi.

- Ale jak skuteczne jest to? Dopiero w kwietniu mówiliście o brakach kadrowych.

- Teraz w sumie liczba osób, które trafiają do naszych jednostek, wzrosła czterokrotnie.

- Dzięki ustawie o mobilizacji?

- Zwiększyła się liczba tych, którzy przychodzą na mobilizację, a także tych, którzy dołączyli w wyniku naszej rekrutacji. Teraz zasoby wroga i IPSO działają: mówią, wyrzucają nieprzygotowanych na front itp. Nasi dowódcy rozumieją, że szkolenie jest najważniejsze. Cóż, wysłali nieprzeszkolonego wojownika, a on, nie daj Boże, umarł lub stracił stanowisko. Następnie musisz przygotować się na odzyskanie tej pozycji. Jest to o wiele trudniejsze niż utrzymanie. Dlatego lepiej nie tracić. A dzięki doświadczeniu dowódców i wysokiej jakości szkolenia przeprowadziliśmy operacje ofensywne prawie bez strat: tylko jeden 300-ty, a oni odepchnęli 8-9 pozycji.

- Cóż, czterokrotnie zwiększył się napływ nowych rekrutów. Czy jest teraz możliwość rotacji?

- Będą rotacje, ale później, bo teraz wszyscy są na froncie. Istnieją także zadania polegające na wzmocnieniu granic, na terenach przyfrontowych i wyzwolonych oraz inne zadania w tym kontekście.

- Ale można je planować osobno, w ramach Gwardii Narodowej?

- Można, ale teraz nie mówimy o rotacji w brygadach. Możemy to zrobić na poziomie batalionów, grup kompanii. To również jest ważne. Wróg stara się prowadzić aktywne działania na całej linii frontu, dlatego musimy mieć skoncentrowane siły, angażujemy nasze siły specjalne. Długa żelazna linia frontu, akcja szturmowa, naloty, ale działamy. I będziemy zwiększać nasze możliwości, rozwijać, przygotowywać, uczyć dowódców. Będzie lepiej.

- Czy mówi Pan o czasie, kiedy intensywność działań wojennych trochę spadnie?

- Tak. Ale z naszym sąsiadem to podobna historia... Najprawdopodobniej zbudujemy armię i przygotujemy się według modelu, jak w Izraelu, ale biorąc pod uwagę nasze interesy narodowe, doświadczenie, naszą wizję. Jeśli chcemy żyć jako państwo i przetrwać jako naród, będziemy musieli stale się bronić.

- Zgodnie z prawem Gwardia Narodowa nie została stworzona dla linii frontu? Do Ciebie należy ochrona infrastruktury krytycznej, blokad dróg, patroli...

- Tak, mamy inne zadania. Ale jest też duży komponent militarny. A teraz wszystkie elementy sił obronnych wykonują główne zadanie odparcia zbrojnej agresji. W przyszłości udział w działaniach stabilizacyjnych na terenach okupowanych jest także zadaniem oddziałów Gwardii Narodowej. Ale jeśli uda nam się stworzyć brygady, których jakość i ilość nie ustąpią brygadom zmechanizowanym Sił Zbrojnych Ukrainy, to powinniśmy zrobić wszystko, aby już teraz pokonać wroga. 

- Znam przypadki, gdy, jak to się mówi, funkcjonariuszy policji wcielono do brygady „Luta” i odstąpiono od nich, bo nie chcieli dołączyć do szturmowego. Jak ocenić takie? Czy słyszałeś o takich przypadkach? Przyszedł rozkaz - potrzebujemy 20 osób w szturmowym, gdziekolwiek chcesz, zabierz ich tam...

- Już walczymy, po co nam te ustalenia. Jak widać, policja wykonywała te same zadania. Następnie zaczęły formować się brygady ofensywne. Ale nie chodzi tylko o piechotę czy oddziały szturmowe. Nawiasem mówiąc, w naszych ośrodkach szkoleniowych obecnie ponad 800 policjantów przechodzi wspólne szkolenie wojskowe i pojednanie.

Wojna jest zawsze trudna, całemu społeczeństwu bardzo trudno ją zaakceptować, bo toczy się walka, ludzie giną. Jako były agent specjalny przygotowywałem się do tego. W lutym 2022 dotarliśmy do jednostki, naładowaliśmy siły i ruszyliśmy do realizacji zadań. Czołg stoi - ten czołg został rozebrany wraz z 30 żołnierzami, którzy stacjonowali już na obrzeżach Charkowa... A teraz, gdy jestem dowódcą, stale komunikuję się z żołnierzami, krewnymi więźniów, krewnymi zmarłych, zaginionych żołnierzy by zrozumieć, jakie trudne problemy są z każdym. Trwa wojna, wojska rosyjskie nadal naciskają, potrzebujemy jednostek, które będą chronić nasze miasta i ludzi. Walczą zarówno patrole, jak i straż graniczna. Najważniejsze jest tutaj dobre przygotowanie i zaopatrzenie.

- Wydaje się, że uwolniono już ok. 700 schwytanych Gwardzistów Narodowych. Ile jeszcze, według twoich szacunków, jest w niewoli?

- 755. Wielu zostało schwytanych w Mariupolu. Dlatego nadal pozostaje duża część „Azowa” i bojowników innych naszych jednostek, których staramy się zwrócić.

- Ale w każdej grupie są gwardziści na wymianę?

- Podczas niemal każdej wymiany istnieje możliwość zwrotu naszych wojskowych. Jesteśmy w stałym kontakcie z odpowiednimi oddziałami oraz z bliskimi. Zawsze podkreślam, że naszym zadaniem jest dowieźć wszystkich do domu.

- Czy spotykasz się później z kimś z tych, którzy zostali pojmani?

- Oczywiście, za każdym razem. Przychodzą do ośrodków medyczno-rehabilitacyjnych, dajemy im 2-3 dni na adaptację, spokojne ogarnięcie sprawy, przywrócenie wszystkich dokumentów itp. Przede wszystkim staramy się zapewnić pełne leczenie i rehabilitację. Jednostki i funkcjonariusze pomocy społecznej pracują nad rozwiązaniem wszystkich pozostałych kwestii związanych z ochroną socjalną, udzielają informacji o możliwości dalszej służby, szkolenia lub zwolnienia. Ktoś po schwytaniu idzie na front i mówi: „Chcę dołączyć do moich chłopców, będę walczyć”.

- A jeśli ludzie z poważnymi ranami, urazami, amputacjami, ale chcą służyć, czy jest taka możliwość?

- Oni też służą. Takie stanowiska posiadamy również w systemie. Minister Spraw Wewnętrznych dba o kierunek społeczny. Na przykład, jeśli dana osoba jest niepełnosprawna, jest to albo żona poległego żołnierza, albo matka. Oferujemy im możliwość zatrudnienia w służbie cywilnej, a nawet wojskowej. Oto przypadek kobiety służącej w Krzywym Rogu. Żołnierz zmarł, a jego żona służy teraz u nas, po przeszkoleniu w ośrodku szkoleniowym. A ci, którzy nawet doznali poważnych obrażeń lub amputacji, mają doświadczenie, wiele przeszli. Niektórzy służą w jednostkach pomocy społecznej, inni są instruktorami.

- Przypomnę też, jeśli już mówimy o ludziach, historię, gdy młody gwardzista - Wadym Bondarenko - został zastrzelony przez sędziego Oleksija Tandyra na blokadzie drogowej. Ta historia ciągnie się już od dawna - śledztwo, proces sądowy? Nie masz wrażenia, że ​​to się przeciąga? Wydaje mi się, że za zniewagę, szkodę wyrządzoną Siłom Obronnym odpowiedzialność powinna „przylecieć” natychmiast.

- Tak. Obserwuję, wiem, że oskarżony przebywa w areszcie do końca lata. Dowództwo jednostki wojskowej potrzebowało pomocy w śledztwie. Duże jest także zainteresowanie mediów i społeczeństwa tą sprawą. Dlatego przede wszystkim chodzi o sprawiedliwy wyrok.

WRÓG NIE JEST WSZECHMOCNY, ALE WIĘCEJ ZASOBÓW, POMOCY I INTELIGENCJI BARDZO NAM POMOŻE

- Jak się oprzeć? Już mówią o 10 latach, jak długo będzie trwała wojna...

- Są obszary, w których rozwijamy się bardzo poważnie, są obszary – np. amunicja, w których chcielibyśmy więcej. Obecnie testujemy drona, który jest bardzo odporny na EW. Można do niego przyczepić kilogram materiałów wybuchowych. I to jest obiecujące, bo EW się rozwija – i nasze, i ich. Trzeba ciągle się ruszać, ciągle zmieniać. Poprawić szkolenia, zwiększać logistykę i wytrwać.

- Jak ocenia Pan sytuację na froncie?

- To trudne. Ale możliwości ofensywne wroga nie są nieograniczone i ile strat poniesie... Myślę, że jeszcze za miesiąc lub pół i nie będzie w stanie przeprowadzać aktywnych ataków w wielu kierunkach jednocześnie i będzie w defensywie w każdym. W tym czasie musimy utworzyć nasze dywizje i przygotować je. Tak, to jest wojna…

- Powiedział Pan wcześniej, że wierzy, że prędzej czy później znajdziemy lukę w ich obronie i przebijemy się przez front.

- Należy szukać słabych punktów wroga i omijać mocne. Trzeba się dostosować, zmienić model zarządzania, ustalić zadania: jeśli to nie zadziała, spróbuj asymetrycznie. Ale nie da się radykalnie zmienić wszystkiego, wszystko wymaga czasu, szczególnie jeśli mówimy o zmianach systemowych.

- Jak wygląda obecnie zaopatrzenie Gwardii Narodowej?

- Wsparcie logistyczne jest bardzo dostosowane do warunków wojny. Dostawy broni, amunicji i żywności realizowane są z uwzględnieniem zagrożeń i w celu jak najszybszego dostarczenia tam, gdzie jest ona potrzebna. Posiadamy już trzy własne sklepy meblowe, w których montujemy meble na potrzeby Gwardii Narodowej: stoły, krzesła, szafki nocne. Zbudowaliśmy baraki do szybkiego montażu (modułowe) i nie trzeba kupować mebli. Istnieją możliwości produkcji środków do obiektów fortyfikacyjnych.

- Część zachodnich analityków doszła do wniosku, że sytuacja z naszymi fortyfikacjami wreszcie się poprawia. Tak jest?

- Kiedy jesteś w defensywie, musisz mocno się okopać. Podkreślamy to. Musimy zrozumieć, że istnieją linie obrony, są bezpośrednio te fortyfikacje, które bojownicy i nasze jednostki inżynieryjne budują samodzielnie. Jeśli stanowisko jest odpowiednio wyposażone, szanse na jego przetrwanie są znacznie większe. Potrzebujemy też wolnych stanowisk. Kiedy wypędziliśmy wroga z obwodu charkowskiego (w 2022 r.), linia obrony naszej brygady liczyła około 70 km. Ale dostarczyliśmy materiały, wyposażyliśmy, wzmocniliśmy nasze pozycje.

- Jak oceniłby Pan rolę dzisiejszych wolontariuszy? Czy maleje?

- Wręcz przeciwnie. Maksymalnie, powiedziałbym, wolontariusze bardzo nam pomagają. Rozumiem, że z biegiem czasu trochę to ustępuje - najpierw szczyt, potem aktywność maleje, ale potem znów będzie szczyt. Są obszary, które wręcz przeciwnie, urosły. W szczególności dotyczące rozwoju ośrodków medycznych, rehabilitacyjnych, edukacyjnych, projektów społecznych.

- Czy są jakieś projekty dotyczące autonomii jednostek wojskowych w warunkach wszystkich wyzwań wojny?

- Lubię autonomię. Prawie każda jednostka wojskowa ma stację napełniania wodą, są piekarnie, dzięki czemu nie ma przerw w dostawach chleba. Tak jak to miało miejsce na początku inwazji, tak już się nie dzieje. Pracujemy nad optymalizacją (codziennego zestawu produktów terenowych – red.). Będziemy mieli ich 9 rodzajów. Wcześniej wszystko było w jednej dużej misce – śniadanie, obiad i kolacja. Podzieliliśmy: osobno śniadanie, osobno obiad, osobno kolację. Często żołnierzom nie jest potrzebny od razu cały zestaw dzienny, do zadania mogą zabrać jedną lub kilka rzeczy. W jednostkach wojskowych przetestowano już tysiąc nowych zestawów. Wojownicy chwalą. 

- Czy w jakiś sposób kontrolujecie zakupy, żeby nie było nadużyć?

- Każda jednostka wojskowa sama dokonuje zakupów, jest audyt, są otwarte przetargi, jest odpowiedzialność. Nie ma potrzeby transportu produktów z zachodu Ukrainy na wschód, jeśli na przykład jest producent w obwodzie charkowskim. A skala jest mniejsza. I każdy dowódca wie, że jest osobiście odpowiedzialny. Istnieją również zakupy dokonywane za pośrednictwem baz zaopatrzenia zgodnie z przepisami dotyczącymi obronności i zamówień publicznych.

- Wróćmy do globalności. Nie proszę o przewidywania, bo to głupie, ale jaka jest nasza nadzieja? W co Pan wierzy?

- Myślę - w każdym razie będziemy stać. Trzeba się rozwijać, jeśli będziemy cały czas o krok do przodu i będziemy myśleć o przyszłości, to wszystko będzie dobrze. Najważniejsze, co może się teraz wydarzyć, to przygotowanie, rozwój ośrodków szkoleniowych, zakup broni, sprzętu wojskowego, produkcja sprzętu wojskowego, dronów, pojazdów opancerzonych, sprzętu obrony powietrznej, MANPADS, amunicji przez nasz kraj. Pracujemy nad utworzeniem rezerw. Uczymy się. A naszym zadaniem jako wojska jest posiadanie gotowych do walki jednostek, brygad zdolnych do skutecznego wykonywania zadań na froncie, zdolnych do obrony naszego państwa.

Tatiana Nehoda, Kijów