Ołeksij Gromow, zastępca szefa Głównego Oddziału Operacyjnego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy
Krok po kroku nasze wojska wykonują zadanie wyzwolenia całego terytorium Ukrainy spod okupacji
Letnia operacja ofensywna Sił Obronnych Ukrainy trwa. Armia ukraińska kontynuuje wyzwalanie naszej ziemi w ciężkich bitwach. O tym, które kierunki są najbardziej „gorące”, czy wysadzenie przez Rosjan Kachowskiej HE miały wpływ na naszą ofensywę, jaka zachodnia broń jest najskuteczniejsza, a jakich typów broni wciąż brakuje w Siłach Zbrojnych Ukrainy dla skuteczniejszej wyzwolenia terytorium Ukrainy, a także czego można się spodziewać po przerzuceniu Grupy Wagnera na terytorium Białorusi, Ukrinform rozmawiał z zastępcą szefa Głównego Oddziału Operacyjnego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy, generałem brygady Ołeksijem Gromowem.
„GORĄCA” LINIA FRONTU PRZEKRACZA TERAZ 1200 KM
- Ukraińska ofensywa trwa. Jakie kierunki są najbardziej „gorące”? Ile kilometrów ma teraz „gorąca” linia frontu? Jakie terytorium udało nam się już wyzwolić?
- Ogólnie rzecz biorąc, podczas operacji ofensywnej sił obrony sytuacja operacyjna nie uległa drastycznym zmianom i charakteryzuje się próbami wkroczenia wroga w granicę administracyjną obwodu donieckiego i utrzymania terytoriów w rejonach operacyjnych donieckiego i tawryjskiego. W ramach operacji ofensywnej w rejonach operacyjnych Doniecka i Tawrijska najbardziej aktywne są kierunki melitopolski i berdiański, gdzie nasze jednostki wdarły się do 7,5 km w głąb obrony wroga.
W sumie od początku operacji ofensywnej Siły Obronne Ukrainy wyzwoliły 9 miejscowości. Jednocześnie odzyskaliśmy kontrolę nad prawie 160 kilometrami kwadratowymi ukraińskiej ziemi.
Jeśli chodzi o długość tzw. „gorącej” linii frontu, to obecnie przekracza ona 1200 km. Ale tutaj mówimy o bezpośredniej linii kontaktu z wrogiem w obwodach chersońskim, zaporoskim, donieckim, ługańskim i charkowskim, gdzie toczą się aktywne działania wojenne.
Nie można jednak zapominać o północnych granicach z Białorusią i Federacją Rosyjską, skąd nieprzyjaciel prowadzi ciągły ostrzał rakietowy i artyleryjski, odnotowuje się aktywność wrogich sił dywersyjnych i rozpoznawczych oraz utrzymuje się zagrożenie inwazją militarną; a także o rejonie wybrzeża morskiego w rejonie odeskim i mikołajowskim, gdzie mimo redukcji potencjału morskiego przeciwnika nie możemy całkowicie odrzucić jego zdolności desantowych. Plus - granica z Naddniestrzem, gdzie Rosja utrzymuje ograniczoną grupę wojsk. Dlatego ogólnie taka linia może mieć około 3800 km.
- Jak zmieniła się taktyka rosyjskich okupantów w ciągu ostatniego miesiąca? Skąd i gdzie wróg najaktywniej przenosi sprzęt i żołnierzy?
- Obiektywnie taktyka wroga nie uległa znaczącym zmianom. Jednostki rosyjskie prowadzą działania szturmowe, dążąc do wyparcia naszych wojsk z zajmowanych pozycji. Jednostki Wagnerowców zostały zastąpione jednostkami wojsk regularnych. Wróg aktywnie wykorzystuje artylerię, lotnictwo szturmowe i wojskowe. Atakuje małymi oddziałami do kompanii włącznie z reguły bez sprzętu bojowego. W niektórych przypadkach jednostki szturmowe są wzmacniane przez czołgi. Wróg najaktywniej przenosi sprzęt i żołnierzy na okupowane tereny obwodu zaporoskiego i donieckiego w celu odparcia ofensywy Sił Zbrojnych Ukrainy. Po wysadzeniu tamy Kachowskiej HE i zalaniu obszarów przybrzeżnych, wróg otrzymał możliwość wzmocnienia grup wojsk na zagrażonych kierunkach w związku z przeniesieniem wojsk z tymczasowo okupowanej części obwodu chersońskiego.
- Jak bardzo ofensywę skomplikowało wysadzenie przez Rosjan Kachowskiej HE?
- Przede wszystkim należy zauważyć, że zdetonowanie tej budowli hydrotechnicznej przez rosyjskich najeźdźców jest zbrodnią i aktem terrorystycznym, który doprowadził do katastrofy spowodowanej przez człowieka w centrum współczesnej Europy. Wyrządzono znaczne szkody w środowisku, ekosystemie, zniszczeniu uległa ogromna liczba gospodarstw, domów i przedsiębiorstw, ludzie mieszkający na południu naszego kraju ucierpieli...
Niszcząc Kachowską HE, najeźdźcy zamierzali zatrzymać natarcie naszych wojsk, ale osiągnęli odwrotny skutek. Fala z przesuniętej tamy zmyła m.in. pierwszą linię obrony okupantów wzdłuż lewego brzegu Dniepru. A z czysto militarnego punktu widzenia zbrodnia ta nie mogła doprowadzić do zniweczenia naszych planów. Siły Zbrojne Ukrainy dysponują odpowiednio przygotowanymi jednostkami, wyposażonymi w nowoczesną broń i sprzęt wojskowy, w tym do forsowania przeszkód wodnych. Krok po kroku wojsko ukraińskie realizuje zadanie wyzwolenia całego terytorium naszego kraju od najeźdźców.
- Posuwając się naprzód, nasze wojska muszą zmierzyć się z faktem, że Rosjanie zaminowali dziesiątki tysięcy hektarów na terenach okupowanych. Czy mamy wystarczająco dużo pojazdów opancerzonych i zmechanizowanych pojazdów do usuwania min?
- Według danych wywiadowczych nieprzyjaciel stworzył głęboko rozbudowany system barier inżynieryjnych na terenach okupowanych, który składa się z kilku pasów przeszkód o długości od 10 do 40 km każdy, a ich zagęszczenie jest dość duże. Każda barykada zawiera przeciwczołgowe pola minowe, niewybuchowe zapory w postaci rowów przeciwczołgowych, betonowe piramidy (tzw. „smocze zęby”), jeże przeciwpancerne oraz przeszkody z drutu. Ponadto wróg podstępnie używa min lub grup min, ustawiając je tak, aby były nieusuwalne, jak miny-pułapki. Do pokonania takich przeszkód stosuje się również specjalne techniki inżynieryjne. Oczywiście podczas wykonywania zadań technika ta ulega uszkodzeniu lub zawodzi. W związku z tym oraz dla dalszego rozwoju zdolności naszych wojsk w pokonywaniu minowych i wybuchowych barier przeciwnika podpisane zostały porozumienia z krajami partnerskimi o kontynuacji dostaw niezbędnej ilości sprzętu inżynieryjnego, a mianowicie jednostek rozminowujących i ładunków rozminowujących, układaczy mostów czołgowych, urządzeń do wykonywania przejść w barierach przeciwwybuchowych i niewybuchowych.
ZGODNIE Z PLANAMI KREMLA DO SIŁ ZBROJNYCH ROSJI MA DODATKOWO ZREKRUTOWANE BYĆ DO 500 TYSIĘCY OSÓB
- Czy w Federacji Rosyjskiej trwa mobilizacja, ilu zmobilizowanych Rosjan jest obecnie szkolonych w ośrodkach szkoleniowych?
- Oficjalnie mobilizacja w Federacji Rosyjskiej została zawieszona. Podejmowane są jednak działania w celu rekrutacji personelu wojskowego w ramach kontraktu na wyposażenie i uzupełnienie strat jednostek w strefie walki. Według planów Kremla w szeregi sił zbrojnych ma wejść nawet 500 tys. osób. Jednak poziom wyszkolenia i zaopatrzenia żołnierzy podpisujących kontrakty jest niewystarczający do wykonywania powierzonych im zadań – niezbędne doświadczenie zdobywają oni bezpośrednio w toku działań wojennych. Jednak przy znacznych zasobach mobilizacyjnych Rosja jest w stanie w pełni wyposażyć własne siły zbrojne w personel do prowadzenia długotrwałej wojny na wyniszczenie. W okresie od rozpoczęcia poboru wiosennego (w przybliżeniu w ciągu 2,5 miesiąca) nieprzyjaciel zwerbował do służby kontraktowej zaledwie od 6 do 15 tys. ludzi. Jednocześnie kierownictwo Federacji Rosyjskiej planuje szybką poprawę sytuacji poprzez formalne „wtłaczanie” do sił zbrojnych bojowników z prywatnych kompanii wojskowych (poza „grupą Wagnera”) liczących ok. 40 tys. ludzi. Obecnie w ośrodkach szkoleniowych na terenie Białorusi szkoli się od 3 do 5 tys. zmobilizowanych rosyjskich żołnierzy.
- Czy to prawda, że w Rosji więźniów nie rekrutuje się już tak masowo do wojska i jaka jest tego przyczyna?
- Generalnie w Federacji Rosyjskiej nie było masowego naboru więźniów do regularnej armii. W ramach połączonych jednostek wojskowych i jednostek wojskowych działają tylko pełnoetatowe firmy „sztorm-z”, w których pracują skazańcy, którzy zgodzili się podpisać kontrakt z Ministerstwem Obrony Federacji Rosyjskiej. W więzieniach Wagnerowcy przeprowadzali masowy nabór więźniów, według niektórych szacunków – do 27 tys. osób. Jej jednostki wykonywały zadania w interesie regularnych oddziałów Federacji Rosyjskiej i były aktywnie wykorzystywane w operacjach bojowych w Bachmucie.
- W styczniu tego roku nieprzyjaciel zapowiedział utworzenie co najmniej 20 nowych dywizji. Czy może Pan ocenić, czy udało mu się zrealizować te plany? Czy są oznaki wzrostu rezerw strategicznych i ich przerzutu na granice Ukrainy?
- Powstanie tak dużej liczby nowych oddziałów będzie wymagało dodatkowych zasobów ludzkich i materialnych. Należy sobie wyobrazić, że jedna dywizja, w zależności od uzbrojenia i przeznaczenia, może liczyć od 5 do 20 tysięcy żołnierzy... W warunkach wojny i sankcji ze strony krajów zachodnich, a także biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia związane z buntem Wagnerowców bardzo trudno jest w pełni zrealizować takie plany.
W tej chwili wiemy o formowaniu przez przeciwnika nowych jednostek wojskowych i oddziałów w ramach 25 Armii Połączonej Centralnego Okręgu Wojskowego i 40 Korpusu Armii Południowego Okręgu Wojskowego. Siły te mogą służyć jako rezerwa strategiczna.
Z naszych informacji wynika, że 25 Armia będzie się składać z dywizji strzelców zmotoryzowanych, dwóch dywizji strzelców zmotoryzowanych i jednej brygady czołgów. 40 Korpus Armii składać się będzie z dywizji strzelców zmotoryzowanych i jednej takiej brygady. Możliwe terminy ich gotowości to nie wcześniej niż początek przyszłego roku. A warunki dyslokacji do granic Ukrainy będą zależeć od stopnia ich gotowości do działań wojennych.
- Liczba ciężko rannych wrogów jest bardzo duża i wielu z nich umiera w miejscowych szpitalach przed wywiezieniem do Federacji Rosyjskiej. Czy są jakieś dane o rozmieszczeniu przez Rosjan nowych szpitali w pobliżu granicy z Ukrainą?
Wróg aktywnie wykorzystuje w swoich interesach przejęte placówki medyczne Ministerstwa Zdrowia Ukrainy na terenach okupowanych. Część rannych wysyłana jest na terytorium Rosji, m.in za pomocą transportu lotniczego. Na początku agresji na pełną skalę przeciwnik miał problemy z zabezpieczeniem medycznym. Obecnie ciężko ranni są leczeni, w tym przy zaangażowaniu możliwości cywilnych placówek medycznych w regionach Federacji Rosyjskiej graniczących z Ukrainą. Według dostępnych danych, w tym celu została ostatnio rozmieszczona dodatkowa placówka medyczna w Szebekinie (obwód biełgorodzki).
- Jaka jest obecnie sytuacja na czasowo okupowanym Krymie, czy rzeczywiście rodziny rosyjskich żołnierzy masowo opuszczają półwysep?
- Na czasowo okupowanym Krymie wróg aktywnie przygotowuje się do obrony: budowa fortyfikacji na północy półwyspu jest prawie zakończona, na północno-zachodnim i zachodnim wybrzeżu Krymu powstaje system obrony przeciwlotniczej, aby zapobiec ewentualnemu desantowi morskiemu Sił Obronnych Ukrainy. Nie mamy jednak dokładnych danych dotyczących masowych wyjazdów rosyjskich rodzin wojskowych z półwyspu. Należy jednak spodziewać się znacznego wzrostu liczby osób, które będą próbowały opuścić Krym, w przypadku zagrożenia zniszczenia mostu krymskiego, zbliżania się grup wojsk Sił Zbrojnych Ukrainy do cieśniny perekopskiej i czongarskiej w związku z rozpoczęciem przygotowań do wyzwolenia półwyspu.
SYSTEMY PATRIOT PRZEKROCZYŁY WSZYSTKIE NASZE OCZEKIWANIA DOTYCZĄCE ICH EFEKTYWNOŚCI
- Ukraina nadal otrzymuje zachodnią pomoc i aktywnie z niej korzysta na froncie. Które typy broni, Pana zdaniem, przerosły oczekiwania i które są najbardziej wykorzystywane w różnych typach oddziałów?
- Doceniamy wszelką pomoc wojskowo-techniczną świadczoną przez kraje partnerskie, każdy model ma swoją wartość i jest poszukiwany w wojsku - od zestawów łączności satelitarnej Starlink po systemy wyrzutni rakiet HIMARS. Bez wątpienia przeciwlotnicze systemy rakietowe PATRIOT (USA) przerosły wszelkie nasze oczekiwania co do skuteczności ich użycia.
Dzięki ich pozyskaniu Siły Zbrojne Ukrainy uzyskały nowe zdolności i obaliły mit o niemożności zniszczenia nie tylko celów aerodynamicznych (rakiety manewrujące, szturmowe UAV, samoloty, śmigłowce), ale także balistycznych (pociski balistyczne Iskander-M rakiety aerobalistyczne typu Kindżał)
Najbardziej udane połączenie zdolności bojowych i uniwersalności zastosowania w interesie prawie wszystkich rodzajów (typów) wojsk (sił) odnotowano w eksploatacji kompleksu bezzałogowego statku powietrznego Bayraktar-TV-2 wyprodukowanego przez Turcję. To właśnie dzięki dronom tego typu nasze wojsko miało możliwość skutecznego prowadzenia rozpoznania powietrznego, w porę demaskować działania przeciwnika i jednocześnie uderzać w jego obiekty. Na początku wojny było to szczególnie ważne w warunkach szybkiego posuwania się rosyjskich sił okupacyjnych przez terytorium Ukrainy.
Po stronie pozytywów sprawdził się przybrzeżny kompleks rakietowy Harpoon - dzięki swojej wysokiej skuteczności, łatwości obsługi i krótkiemu czasowi szkolenia obsługującego go personelu.
Ponadto należy zwrócić uwagę na potężne możliwości ogniowe ppk Hellfire z pociskami termobarycznymi AGM-114-2, ppk Javelin, MANPADS Stinger,
155-mm systemy artyleryjskie M-777, M-119, a także wysokie wskaźniki ochrony personelu w wozach BBM MaxxPro i ciągnikach OSHKOSH.
Rzeczywiście, Ukraina otrzymała ostatnio wiele typów zagranicznej broni artyleryjskiej. Na dzień dzisiejszy jest to ponad 10 różnych typów systemów artyleryjskich (M777, FH-70, TRF-1, ACS PzH 2000, AHS Krab, Caesar, Zuzana, AS90, M109, M119, L119) oraz ponad 5 typów systemy wielowyrzutniowego rakiet (M142 Himars, M270 MLRS, MARS-II, LRU, APS-40, RM-70). Jednocześnie spodziewane jest pojawienie się nowych systemów, które nie były jeszcze używane przez jednostki Sił Zbrojnych Ukrainy - takich jak Archer, Firtina.
Wyróżnienie, który z tych systemów jest najlepszy, jest niewłaściwe. Każdy z nich przeznaczony jest do użytku w innych warunkach i do wykonywania określonych zadań i generalnie każdy system radzi sobie z takimi zadaniami.
To zaawansowana technologicznie broń, za pomocą której jesteśmy w stanie osiągnąć określone cele przy mniejszych stratach – oszczędzamy personel. Przecież nikt nie ma wątpliwości, że życie ludzkie jest najcenniejszą wartością.
Wszystkie wymienione systemy są oczekiwane i pożądane zarówno w jednostkach Sił Zbrojnych, jak i innych komponentach Sił Obronnych Ukrainy.
- Po wysadzeniu elektrowni wodnej w Kachowce nikt nie może wykluczyć rosyjskich zbrodni na terenie elektrowni jądrowej w Zaporożu. Czy nasze wojska są gotowe na taki rozwój wydarzeń i czy wojska na tym obszarze operacyjnym są wyposażone we wszystko, czego potrzebują?
- Należy zauważyć, że scenariusz z relatywnie dużym prawdopodobieństwem wysadzenia elektrowni jądrowej w Zaporożu nie jest nowy. Jest przedmiotem uważnego badania i stałego monitorowania sytuacji – zarówno pod kątem ewentualnych konsekwencji realizacji takiego scenariusza, jak i oceny wpływu na wykonywanie zadań przez wojska oraz podjęcie niezbędnych działań reagowania.
Bezpośrednio na froncie, w przypadku zagrożenia radiacyjnego, ukraińskie wojsko jest wyposażone w środki ochrony osobistej i kontroli promieniowania.
Ponadto Siły Zbrojne dysponują przygotowanymi i wyposażonymi w nowoczesny sprzęt rezerwami osobowymi, które mogą bezpośrednio wykonywać zadania rozpoznania radiacyjnego, kontroli i dekontaminacji jednostek, które znalazły się w strefie skażenia radioaktywnego. („Dekontaminacja” to proces przeprowadzania zabiegów medycznych i sanitarnych w celu wyeliminowania czynników chemicznych, promieniotwórczych i biologicznych z powierzchni ciała ludzkiego, w produkcie lub na produktach przygotowanych do spożycia, na innych przedmiotach, w tym na pojazdach, które mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia ludzi – red.).
Jednostki Państwowego Pogotowia Ratunkowego będą również zaangażowane w realizację specyficznych dla nich działań.
DZISIAJ OBECNOŚĆ POCISKÓW JĄDROWYCH NA BIAŁORUSI JEST NIEPRAWDOPODOBNA
- 16 czerwca Putin poinformował, że pierwsza partia ładunków jądrowych, które mają zostać umieszczone na terytorium kraju, została dostarczona na Białoruś. Czy może Pan potwierdzić te informacje? Czy Pana zdaniem groźba użycia broni nuklearnej przeciwko Ukrainie jest realna?
- Nie mogę potwierdzić tej informacji. Konieczne jest stworzenie specjalnych warunków do przechowywania amunicji jądrowej, rozmieszczenie bazy do jej utrzymania. To bardzo złożony proces technologiczny. Dziś obecność ładunków jądrowych na terytorium Białorusi jest mało prawdopodobna. Trudno powiedzieć, na ile realne jest zagrożenie użycia broni nuklearnej przeciwko Ukrainie. Nie należy zapominać, że jest to wojna z podstępnym wrogiem, który nie szanuje prawa międzynarodowego i jest gotów zrobić wszystko, by osiągnąć swoje cele. Jaskrawym przykładem jest dla nas zniszczenie Kachowskiej HE przez Rosjan.
- Rosjanie dysponują dużą liczbą pocisków balistycznych, którymi atakują nasze miasta. Ponadto nadal atakują pociskami manewrującymi, których rezerwy są na wyczerpaniu. Według Pana szacunków, ile takich pocisków, jakiego rodzaju, jest obecnie w stanie wyprodukować rosyjski kompleks wojskowo-przemysłowy miesięcznie lub czy tempo ich produkcji wzrosło/spadło?
- Według naszych szacunków rosyjski kompleks wojskowo-przemysłowy jest w stanie wyprodukować około 100 pocisków miesięcznie, w tym m.in. ponad 10 jednostek dla systemu obrony przeciwrakietowej Iskander, do 30 jednostek morskich Kalibr i do 60 jednostek powietrznych pocisków manewrujących, w tym hipersonicznych pocisków aerobalistycznych Kindżał. Niestety Federacji Rosyjskiej udaje się utrzymać tempo ich produkcji, a dla niektórych rodzajów broni – zwiększyć je, co wiąże się z przejściem rosyjskich przedsiębiorstw na 24-godzinny tryb pracy i wykorzystaniem podzespołów, które są kupowane z pominięciem nałożonych sankcji.
- Niedawno była informacja, że wojska rosyjskie zwiększają liczbę taktycznych grup sił rakietowych w regionach graniczących z Ukrainą. W szczególności dywizja nadbrzeżnego kompleksu rakietowego „Bal” została przeniesiona do obwodu briańskiego. Czego potrzebujemy, aby jak najskuteczniej im się przeciwstawić?
- Tak, są potwierdzone informacje, że nieprzyjaciel przemieścił nadbrzeżny kompleks rakietowy "Bał" w obwód briański Federacji Rosyjskiej. Ale dostępne przeciwlotnicze kompleksy rakietowe, które są na uzbrojeniu Sił Zbrojnych Ukrainy, pozwalają na przechwytywanie pocisków X-35 (X-35U).
Istnieją dwa rozwiązania problemu konfrontacji. Pierwsza to niezawodna osłona przeciwlotnicza, druga to wykrywanie i niszczenie wskazanych jednostek. Biorąc pod uwagę zasięg rażenia kompleksu rakietowego „Bal” – 120-260 km, do jego pokonania potrzebny jest kompleks operacyjno-taktyczny o zasięgu rażenia do 300-500 km.
- Na odprawie w lutym powiedział pan, że rakiety, które Rosja wystrzeliwuje w atakach na Ukrainę, coraz częściej rozbijają się w powietrzu nad terytorium Federacji Rosyjskiej, nigdy nie docierając do celu. Czy macie statystyki: jaki procent rosyjskich rakiet wystrzelonych nad Ukrainę nie trafił w cele?
- Rzeczywiście, od czasu wprowadzenia międzynarodowych sankcji wobec Federacji Rosyjskiej, przypadki detonacji rakiet w powietrzu znacznie wzrosły, są statystyki takich przypadków, ale ich nie ujawniamy, aby nie dostarczać wrogowi dodatkowych informacji o skuteczności bojowej ich tak zwanej „broni precyzyjnej”. Prawdopodobnie takie przypadki są coraz częstsze ze względu na tzw. „substytucję importu”, kiedy to produkowane w krajach zachodnich elementy high-tech są zastępowane ich rosyjskimi (irańskimi) odpowiednikami, m.in. z AGD.
Zdecydowana większość rosyjskich rakiet nie dociera do celu. Dzięki pomocy Zachodu jesteśmy teraz w stanie zestrzelić pociski manewrujące, balistyczne i aerobalistyczne. Ze względu na starzenie się i brak odpowiedniej konserwacji oraz niedoskonałe rozwiązania techniczne w modernizacji uzbrojenia, część rakiet wybucha w powietrzu nad terytorium Federacji Rosyjskiej lub nie dochodzi do standardowego wystrzelenia amunicji z nośnika. Niezwykłe przypadki użycia broni rakietowej przez wroga są starannie ukrywane. Niewykluczone, że właśnie w związku z tym wystrzeliwanie powietrznych pocisków manewrujących odbywa się głównie w przestrzeni powietrznej nad wodami Morza Kaspijskiego.
- Co jest potrzebne do zniszczenia rosyjskich lotniskowców na Morzu Czarnym?
- Jedną z opcji zniszczenia rosyjskich lotniskowców na Morzu Czarnym jest obecność nowoczesnych myśliwców wielozadaniowych generacji 4++, które pozwalają na wykorzystanie środków lotniczych do zwalczania celów morskich w odległości 200 km i więcej. Stanie się to możliwe, jeśli Ukraina otrzyma nowoczesne samoloty F-16 (F-18) z odpowiednim wyposażeniem i uzbrojeniem.
Ponadto walka z bronią rakietową polega nie tylko na bezpośrednim niszczeniu ich nośników, ale także na niszczeniu ich miejsc koncentracji i przechowywania, przeładowywania podczas transportu. Rozważamy i wykorzystujemy wszystkie możliwe opcje, w zależności od sytuacji i danych wywiadowczych.
Należy rozumieć, że środki i metody przeciwdziałania zdolnościom uderzeniowym wroga są dość wrażliwymi informacjami, których rozpowszechnienie może dać wrogowi przewagę w kwestiach utrzymania jego broni uderzeniowej.
Kosztem tego, czy jesteśmy w stanie samodzielnie wyprodukować odpowiednie środki zaradcze – tak, jesteśmy w stanie, już to robimy. Potwierdza to użycie przez wroga rakietowych nośników broni tylko z odległość, która chroni ich przed trafieniem przez naszą bronią uderzeniową.
W przyszłości będziemy zwiększać nasze możliwości uderzeniowe w celu wyeliminowania ostatniej karty atutowej wroga – przewagi przestrzennej, pozbawiając go inicjatywy w związku z zagrożeniem uszkodzenia rakietowców w dowolnym rejonie Morza Czarnego.
Precyzyjna broń dalekiego zasięgu jest niezbędna do skutecznej walki z Flotą Czarnomorską Federacji Rosyjskiej. Na przykład: najnowsze modyfikacje przeciwokrętowych pocisków manewrujących, takich jak Harpoon, Brimstone, Neptun lub ich analogi, są potrzebne do niszczenia wrogich statków podczas wyjścia w morze lub w czasie rejsu. Pociski balistyczne ATACMS lub ich krajowe odpowiedniki - pociski balistyczne Sapsan są potrzebne do niszczenia wrogich okrętów wojennych w ich bazach.
Na szczególną uwagę zasługują pociski manewrujące Storm Shadow klasy „powietrze-ziemia”, za pomocą których mamy możliwość zniszczenia krytycznych obiektów wojskowych wroga w odległości do 250 kilometrów. Dowodem skuteczności pocisków manewrujących tej klasy są uszkodzenia mostów na rzece Siwasz w pobliżu Czongaru, co znacznie utrudniło zaopatrzenie wroga w amunicję i inne środki logistyczne. Również dzięki tym pociskom ośrodki dowodzenia i miejsca składowania środków materialnych i technicznych przeciwnika znajdują się pod ciągłym ostrzałem.
- Rosjanie trzymają swoje rakietowce na Morzu Śródziemnym. Myśli Pan, że stamtąd mogą zaatakować Ukrainę?
- Rzeczywiście, wróg ma możliwości techniczne do przeprowadzania ataków rakietowych z wód Morza Śródziemnego. Zasięg pocisków wynosi około 1500 km, co pozwala na ich użycie na obiektach w południowych regionach naszego kraju. Jednocześnie może to wywołać niepożądany przez Rosję międzynarodowy oddźwięk w związku z koniecznością wejścia statków na wody wewnętrzne i przelotem tych pocisków przez przestrzeń powietrzną państw członkowskich NATO. A przy obecnej konsolidacji bloku NATO takie działania Federacji Rosyjskiej uważam za mało prawdopodobne. Wszak konsekwencje będą nieporównywalne z działaniami, aż do natychmiastowego zatopienia tych rakietowców.
- Czy są jakieś dane na temat potencjalnej liczby wrogich UAV? Czy nadal dostają irańskie drony? O ile zwiększyłeś własną produkcję? Czy mają do tego wystarczające możliwości przemysłowe i technologiczne?
- Wróg używa znacznej liczby UAV różnych typów. W szczególności Rosja otrzymała z Iranu do 1800 dronów typu Shahed, z czego około 1600 jednostek użyto podczas działań wojennych, a reszta - ponad 200 sztuk. Zapasy tych UAV są stale uzupełniane dzięki dostawom z Iranu. Ponadto Federacja Rosyjska zawarła z tym krajem porozumienia w sprawie budowy fabryki dronów typu „Szached” na terytorium Tatarstanu, w rejonie 10 km od Kazania.
Wróg aktywnie wykorzystuje również samodzielnie opracowane szturmowe UAV typu Lancet, które są produkowane masowo w spółce akcyjnej Iżewskich Zakładów Mechanicznych, wchodzącej w skład koncernu Kałasznikow. W sumie wyprodukowano do 900 sztuk tych urządzeń, z czego 850 wykorzystano w strefie działań bojowych. W związku z tym ich bilans w chwili obecnej wynosi około 50 BpLA.
Należy jednak zauważyć, że w wyniku zachodnich sankcji gospodarczych i braku dostępu do nowoczesnych technologii możliwości technologiczne przeciwnika do produkcji nowoczesnych dronów pozostają ograniczone.
- Rosja nadal dysponuje dość dużą flotą samolotów i śmigłowców. Jak zmieniła się dynamika ich stosowania?
- Mimo strat lotnictwa taktycznego i wojskowego przeciwnika - na dzień 3 lipca 2023 r. armia ukraińska zniszczyła 309 śmigłowców i 315 samolotów, wróg nadal stosuje taktykę ataków rakietowych z krótszymi przerwami między uderzeniami i mniejszą liczbą uderzeń zamiast masowych.
Prawdopodobnie w celu przeciążenia naszego systemu obrony przeciwlotniczej przeciwnik łączy broń rakietową ze szturmowymi UAV. Jednocześnie Rosjanie przestali koncentrować swoje wysiłki na obiektach infrastruktury energetycznej (choć nie zrezygnowali całkowicie z tego celu i okresowo starali się przeprowadzać takie uderzenia, przede wszystkim na stacje elektroenergetyczne różnych mocy) i zmienili priorytet celów. Obecnie wróg próbuje uderzać w obiekty przemysłu wydobywczego ropy i gazu, prawdopodobne miejsca koncentracji sił i środków Sił Zbrojnych Ukrainy, a także - budynki organów rządowych - zarówno przy użyciu Shahedów-136 (dronów kamikadze) i różnego typu pocisków manewrujących.
- Czy można mieć nadzieję, że po otrzymaniu przez Ukrainę zachodnich modeli lotnictwa, potencjał wroga zostanie wielokrotnie zmniejszony?
- Tak, otrzymanie od krajów partnerskich platformy nowoczesnego myśliwca wielozadaniowego generacji 4++ - np. F/A-18, F-16, F-15, JAS-39 "Gripen", Eurofighter Typhoon, Rafale - pozwoli na przenoszenie i wykorzystywanie nowoczesnych lotniczych środków rażenia znajdujących się w arsenale państw członkowskich NATO, wykrywanie środków nalotu wroga na dużą odległość – co najmniej 200 km, niszczenie ich na odległość większą niż 160 km bez wchodzenia w strefę działania obrony przeciwlotniczej przeciwnika oraz użycie nowoczesnych lotniczych środków rażenia na cele lądowe i morskie w odległości do 200 km lub większej.
IRAN, BIAŁORUŚ I KOREA PÓŁNOCNA POZOSTAJĄ LIDERAMI W POMOCY DLA FEDERACJI ROSYJSKIEJ
- Sekretarz stanu USA Anthony Blinken, po dwóch dniach rozmów z Xi Jinpingiem, powiedział, że Chiny nie pomogą Rosji z bronią. Jakie kraje, poza Iranem, pozostają liderami w pomaganiu Federacji Rosyjskiej?
- Możliwe, że interakcja między siłami zbrojnymi Federacji Rosyjskiej i Chińskiej Republiki Ludowej będzie obiektywnie kontynuowana. Osłabiona Rosja to z jednej strony gwarancja zgodności Moskwy z chińską polityką, czyli ramy rosyjskiej aktywności międzynarodowej i wojskowej będą odpowiadały interesom Chin. Z drugiej strony Pekin jest zainteresowany badaniem doświadczenia bojowego armii rosyjskiej, które zdobył w konfrontacji z zachodnimi systemami i uzbrojeniem.
Jednocześnie nie należy zapominać, że Chiny mają przede wszystkim ambitne interesy gospodarcze zarówno na kontynencie amerykańskim, jak i w Afryce. W takich warunkach poprawa stosunków między ChRL a Stanami Zjednoczonymi może spowolnić tempo chińsko-rosyjskiej współpracy wojskowej.
Zamiast tego takie kraje jak Iran, Białoruś i Korea Północna pozostają liderami w udzielaniu pomocy Federacji Rosyjskiej. Ponadto niektóre kraje przestrzeni poradzieckiej przyczyniają się do importu zaawansowanych technologicznie komponentów do produkcji nowoczesnej broni na terytorium Federacji Rosyjskiej
- Czy Pańskim zdaniem Rosjanie mogą zająć Naddniestrze? Uderzyć na Mołdawię?
- Jeśli chodzi o zajęcie Naddniestrza... Myśli Pan, że jeszcze tego nie zrobili? Mają tam prorosyjski rząd, aktywną rosyjską propagandę, obywateli z rosyjskimi paszportami i kontyngent wojskowy. Jedyne, co mogą jeszcze zrobić, to przeprowadzić referendum na podstawie scenariusza czasowo okupowanych regionów Ukrainy i skonsolidować terytorium Naddniestrza jako część Federacji Rosyjskiej na poziomie legislacyjnym.
Dlatego zabezpieczenie korytarza lądowego do Mołdawii było tak pożądane dla Kremla – obserwowaliśmy to w kierunku głównego uderzenia grupy rosyjskich sił okupacyjnych na południu naszego kraju w pierwszych dniach zakrojonej na szeroką skalę inwazji.
Rosyjski kontyngent wojskowy stacjonujący na terytorium Naddniestrza przeznaczony jest do wykonywania zadań pokojowych i ma ograniczone możliwości prowadzenia działań bojowych. Formacje zbrojne obwodu naddniestrzańskiego Republiki Mołdowy znajdują się pod kontrolą Rosji i charakteryzują się niskim poziomem wyposażenia i wyszkolenia. Rozmieszczenie dodatkowych sił i środków Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej na terytorium samozwańczej republiki jest możliwe wyłącznie drogą powietrzną przez przestrzeń powietrzną Mołdawii lub Ukrainy. W warunkach działań wojennych na terytorium Ukrainy prawdopodobieństwo zwiększenia obecności wojskowej Federacji Rosyjskiej w Naddniestrzu pozostaje niskie.
Obiektywnie jednostki te są zakładnikami decyzji Kremla. Od ponad roku nie mogą się rotować, od ponad roku są w stanie pełnej gotowości bojowej i czekają na rozkazy samobójcze. Jest to co najmniej męczące i demotywujące.
A ILOŚĆ „WAGNEROWCÓW”, KTÓRZY MOGĄ BYĆ DYSLOKOWANI NA BIAŁORUSI, TO TYLKO WYKOŃCZONE RESZTKI
- Po nieudanym buncie w Rosji pod dowództwem Jewgienija Prigożyna pojawiły się informacje, że PKW "Wagner" zostanie przeniesiony na teren Białorusi. Czy nie uważa się tego za dodatkowe zagrożenie dla naszego kraju?
- Kalkulujemy i przygotowujemy się na każdy scenariusz. Wróg jest podstępny, więc nie wykluczamy, że próba zamachu stanu była niczym innym jak dobrze zaplanowaną inscenizacją dalszego przerzutu tych jednostek na terytorium Białorusi. A dziś z rozkazu Prezydenta Ukrainy - Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy wzmacniamy nasze wojska, w tym wzdłuż granicy z Białorusią.
Jednak, jak już informował przywódca naszego kraju, większość najemników została skutecznie zniszczona przez jednostki Sił Obronnych Ukrainy, dlatego liczba „wagnerowców”, których można przerzucić na Białoruś, to tylko wyczerpane resztki, które nie mogą stanowić zagrożenia profesjonalnie wyszkolonym, dobrze wyposażonym i zmotywowanym żołnierzom Sił Zbrojnych Ukrainy.
Wiadomo również, że pomimo nieudanego buntu Prigożyna PKW „Wagner” po poniesionych stratach kontynuuje kampanię i rekrutację bojowników w całej Federacji Rosyjskiej. Zmobilizowani chcą podpisać kontrakt z PKW, a nie z Ministerstwem Obrony Federacji Rosyjskiej. Osoby, które podpisały umowę kierowane są na miejsce zbiórki, a następnie do ośrodka szkoleniowego w Molkinie.
Jeśli chodzi o dyslokację PKW „Wagnera”, najprawdopodobniej terytorium Białorusi będzie wykorzystywane do czasowego pobytu i szkolenia tych bojowników do wykonywania zadań przede wszystkim w Afryce. Jednocześnie część najemników zostanie wykorzystana jako instruktorzy do szkolenia jednostek Sił Zbrojnych i innych struktur siłowych Federacji Rosyjskiej i Białorusi.
Nie wykluczamy, że w przypadku podjęcia stosownych decyzji, prawdopodobnymi działaniami wroga mogą być demonstracyjne i prowokacyjne działania wroga na terenach przygranicznych Ukrainy, mające na celu powstrzymanie naszych wojsk i przekierowanie rezerw.
Jednocześnie istnieje opinia, która również ma prawo do życia. Polega ona na tym, że propozycja przerzutu najemników na Białoruś jest taktycznym posunięciem Łukaszenki, który nie ma zamiaru wysyłać swoich wojsk na wojnę na Ukrainie, ale też nie jest gotowy do utraty patronatu Putina. W rzeczywistości znaczenie tego pytania jest znacznie głębsze, niż nam się wydaje. Być może Łukaszenka rozumie teraz, że ma dwie możliwości: albo uwolnić się od tyranii Putina, albo stracić prezydenturę, a być może i życie, w warunkach zamachu stanu.
Jak wiemy, wszyscy dyktatorzy kończyli życie tylko w jeden sposób. Tak więc, będąc w ślepym zaułku, jest całkiem możliwe, że z pomocą „wagnerowców” Łukaszenka może zaspokoić własne fantazje.
Marina Syngajowska, Iryna Kożuchar