Jak popularyzatorzy „rosyjskiego miru” w Polsce przeszli na wspieranie Ukrainy
Bardzo symboliczne jest to, że w kinie „Moskwa” pokazywany jest w Polsce pierwszy film nowego polsko-ukraińskiego festiwalu filmowego.
Polska fundacja, która przez lata propagowała w Polsce „rosyjski mir” poprzez organizację festiwalu filmów rosyjskich i koncertów rosyjskich artystów, po inwazji Rosji na Ukrainę od razu przeszła na popularyzację kultury ukraińskiej. Ci sami ludzie, ale pod innym szyldem, postanowili zorganizować polsko-ukraiński festiwal filmowy. Polscy i ukraińscy aktywiści nazywają to hipokryzją i wzywają do bojkotu tego festiwalu filmowego.
Michałkow, „ Rosyjski mir” oraz nagrody Prezydenta Federacji Rosyjskiej
Od 2007 roku w Polsce funkcjonuje rosyjski festiwal filmowy „Sputnik nad Polską”, organizowany przez polską fundację „Wspieram”. W ciągu 15 lat w Warszawie i innych polskich miastach pokazano setki rosyjskich filmów. Ten program kulturalny nigdy nie miał problemów finansowych, ponieważ otrzymał dobre finansowanie zarówno ze strony polskiej, jak i rosyjskiej, w szczególności z Ministerstwa Kultury Federacji Rosyjskiej i Rosyjskiej Fundacji na rzecz Pokoju. Festiwal był wspierany przez liczne rosyjskie instytucje państwowe, na imprezy przyjeżdżali do Warszawy znani rosyjscy reżyserzy, tacy jak Nikita Michałkow, Karen Szachnazarow i inni. Na festiwalu wręczono rosyjskie nagrody i popularyzowano pamiątki z wizerunkiem Putina - zegarki, kubki itp. Za swoją działalność na rzecz promocji kultury rosyjskiej dyrektor festiwalu filmowego „Sputnik nad Polską” Małgorzata Szlagowska otrzymała swego czasu nawet Medal Puszkina od Prezydenta Rosji.
Rosyjska agresja na Ukrainę w 2014 roku niczego nie zmieniła. Fundacja nadal organizowała festiwal filmowy, jakby nic się nie stało, zapraszając gości z Rosji, w tym tych, którzy otwarcie poparli okupację Krymu oraz części obwodów donieckiego i ługańskiego. Jeszcze po 2014 roku można było tam zobaczyć jawnie propagandowe filmy, jak choćby „Krym” – o zajęciu półwyspu przez Rosję, który miał premierę w 2017 roku.
Festiwal funkcjonował mimo coraz bardziej aktywnych protestów działaczy polskich i ukraińskich oraz zwykłych ludzi. Promocja „rosyjskiego miru” przez Szlagowską i jej otoczenia nie ograniczała się do jednego festiwalu filmowego. Jej mąż, właściciel agencji reklamowej EAR Piotr Skulski, co roku od 2014 roku organizuje w Polsce występy Rosyjskiego Zespołu Wojskowego im. Aleksandrowa, wiedząc, że budzi ona w Polsce wielkie emocje, a Polacy i Ukraińcy aktywnie przeciwko temu protestują.
Oczywiście dyrektor festiwalu filmowego zdawała sobie sprawę, że organizacja rosyjskich wydarzeń w kraju, który po 2014 roku aktywnie wspiera Ukrainę w walce z agresorem, jest sprawą wątpliwą. Nie miała jednak zamiaru tego zmieniać.
„Niestety, w obecnej sytuacji polityczno-gospodarczej bardzo trudno jest przewidzieć, co przyniesie przyszłość dla festiwalu, ale nasz zespół robi wszystko, aby „Sputnik” nadal żył i zachwycał wszystkich koneserów kina rosyjskiego w Warszawie i innych polskich miastach” – mówiła podczas festiwalu w 2016 roku Małgorzata Szlagowska. Festiwal naprawdę żył i kwitł przez cały ten czas w Polsce do początku 2022 roku. Pełnowymiarowa inwazja Rosji na Ukrainę przerwała jego istnienie w Polsce, zeszłej jesieni festiwal się nie odbył. I tę historię w zasadzie można by zakończyć. Jednak nie. Dyrektor Festiwalu Filmów Rosyjskich w Warszawie dość nieoczekiwanie dla wielu postanowiła kontynuować swoją filmową działalność w dość nieoczekiwanym kierunku.
NOWA FUNDACJA, NOWY FESTIWAL FILMOWY, NOWE ŻYCIE
Zeszłego lata wiele osób zajmujących się kulturą lub po prostu zainteresowanych ukraińskim życiem w Polsce ze zdziwieniem odkryło, że w Warszawie pojawił się nowy ukraińsko-polski festiwal filmowy „Jesteśmy z wami, wy jesteście z nami”. Ideą festiwalu filmowego, jak podkreślono na jego oficjalnej stronie internetowej, jest „zaangażowanie w projekt lokalnej społeczności i uchodźców z Ukrainy oraz ukraińskich artystów mieszkających w polskich miastach”. Najważniejszą częścią festiwalu filmowego jest „pokaz filmów polskich i ukraińskich”, które będzie można oglądać w kinach w sześciu polskich miastach od lutego do kwietnia br. Zaskakujące było to, że w Warszawie jest już jeden ukraiński festiwal filmowy „Ukraina!”, który z powodzeniem działa w Polsce już osiem lat z rzędu. Jeszcze bardziej zaskakujący był fakt, że organizatorzy otrzymali w 2022 roku od Polskiej Akademii Sztuk Filmowych grant na ten festiwal filmowy w wysokości 540 tys. (ponad 120 000 $), podczas gdy festiwal „Ukraina!” z tej polskiej instytucji kultury – prawie 7 razy mniej. Jednak zaskoczeniu nie było końca, gdy okazało się, kto stoi za powstaniem nowego polsko-ukraińskiego festiwalu filmowego i będzie popularyzował kino ukraińskie w Polsce, a polskie kino na Ukrainie. To fundacja „Nowa Przestrzeń”, która do stycznia 2023 roku nosiła nazwę „Wsparcie”, czyli organizowała rosyjski „Sputnik”. Nie ma sensu szukać w internecie oficjalnej strony byłego rosyjskiego festiwalu filmowego w Polsce ani jego profilu na portalach społecznościowych – nie ma nic. Wszystko zostało usunięte i wyczyszczone, więc chętni nie będą mogli dowiedzieć się niczego o wieloletniej pracy i doświadczeniu organizatorów nowego polsko-ukraińskiego festiwalu filmowego.
W październiku ubiegłego roku kilkudziesięciu działaczy polskich i ukraińskich wysłało list do dyrektora Polskiej Akademii Sztuk Filmowych, w którym protestowali przeciwko przeznaczaniu znacznych środków na ten festiwal filmowy osobom, które przez wiele lat przed, a zwłaszcza po 2014 r. , promowały „rosyjski mir” w Polsce. W swojej odpowiedzi dyrektor tej Akademii Radosław Śmigulski podkreślił, że pieniądze zostały przyznane także dlatego, że festiwal filmowy wsparło wiele postaci ukraińskiej kultury. Były kłopoty z listą osób, które rzekomo wsparły festiwal filmowy. Jak się okazało, bardzo wiele z wymienionych tam osób nie wiedziało, że wspierają ten festiwal filmowy, było na nim też wielu Białorusinów, którzy nie mają w ogóle nic wspólnego z kulturą ukraińską, a nawet osoba, która zmarła 20 lat temu. Ta skandaliczna sytuacja została opisana przez polskie media, m.in. w związku z tym organizatorzy postanowili przełożyć festiwal filmowy na początek 2023 roku. I tak się zaczęło. Bardzo symboliczne jest to, że pierwszy film tego festiwalu został pokazany w Polsce w kinie „Moskwa”.
Ukraiński aktywista i dziennikarz Jewhen Klimkin zwrócił uwagę na portalach społecznościowych, że teraz fundacja „Nowa Przestrzeń” poszukuje partnerów na Ukrainie do zorganizowania polskiej części festiwalu filmowego „Jesteśmy z wami, wy jesteście z nami” w ukraińskich miastach. Czyli specjaliści od „rosyjskiego miru” chcą teraz promować polską kulturę na Ukrainie. I nie ma nic złego w powstaniu nowego polsko-ukraińskiego festiwalu filmowego. To nawet bardzo dobrze. Powstaje jednak pytanie: czy koniecznie muszą to robić na Ukrainie ludzie, którzy mają wieloletnie bliskie kontakty z rosyjskim światem kulturalnym i politycznym i aktywnie działali na rzecz „rosyjskiego miru” w Polsce nawet po rozpoczęciu rosyjskiej agresji na Ukrainie w 2014 roku?
Jest rzeczą oczywistą, że na to pytanie powinny odpowiedzieć ukraińskie władze odpowiedzialne za międzynarodową współpracę kulturalną.
Jurij Banachewycz