Od strony morza Mariupola już nie ma. Najnowszy FOTOREPORTAŻ
Od połowy marca walki uliczne w Mariupolu cofnęły się z lewego brzegu i zachodniej części miasta do skrzyżowania alei Budiwelników i Miru, a następnie przesunęły się w stronę morza.
Dziś w tych zniszczonych budynkach trudno rozpoznać swoje rodzinne miasto. Ze względu na rozebrane domy krajobraz uległ zmianie.
I tylko intuicyjnie, poruszając się w boleśnie znajomym kierunku, zaczynasz dokładnie rozumieć, gdzie jesteś.
Oto on - ten kawałek postrzępionego Mariupola. Centrum. Najdroższe mieszkania. Najdogodniejsze lokalizacje.
Dziś tuta nikt nie mieszka. Centrum życia przesunęło się w stronę rynku Kosmos, 20-23 mkr. A tu teraz jest pustynia.
"Bahczik"... Jak tutaj ostrzyliśmy nasze kopie, próbując pokonać "nalewajki". I teraz nie ma o co się kłócić.
Skręcamy w lewo. Wszędzie spalone domy. W marcu latały tu rosyjskie samoloty i patroszyły budynki i drzewa. Śmieci są wszędzie, prawie jak rok temu. I tylko przy "kułakach" i przy pomniku wyzwoliciela – jest porządek i jest czysto.
Na zdjęciu okupantów kompleks sportowy wygląda na niemal nienaruszony. Odbywają się tam imprezy sportowe. Ale tak naprawdę to ruina. Niebezpieczna ruina, w której metalowe konstrukcje mogą w każdej chwili spaść komuś na głowę. Jednak wymogi bezpieczeństwa w mieście znacznie się zmniejszyły w ostatnich miesiącach.
Ale oto jedyny elitarny wieżowiec na placu. Tu mieszkała prawie cała dyrekcja MMK imienia Ilicza z czasów Włodzimierza Bojka. Dom przyjął na siebie rakietę w kwietniu, ale wytrzymał. Teraz jest pusty i splądrowany. Mieszkańcy Mariupola wynosili stamtąd wszystko, nawet półki na kwiaty.
A to jest budynek 134 na ulicy Nahimowa. A dokładniej to, co z niego zostało...
Wracamy na bulwar Chmielnickiego. Ruiny, ruiny, jeszcze raz ruiny i dół. Rosyjski sprzęt już tu pracował. Krok po kroku sprzątają, uporczywie uwalniając nas od życia, karaluchy – ludożercy.
Proszę popatrzeć na ten fragment bulwaru Chmielnickiego. Wygląda dokładnie tak, jak w marcu 2022 roku. Dowód zbrodni rosyjskich.
prs