Maryna Zaporożec, siostra więźnia politycznego z Chersonia

Obawiam się, że więzionych mieszkańców Chersonia po prostu wywiozą na Syberię z wyrokiem 20 lat

Cieszymy się zwycięstwami i niech nie będzie światła, ale świętujemy wyzwolenie nowych terytoriów. Ale niektóre rzeczy pozostają za kulisami. W szczególności więźniowie polityczni z tych terytoriów przebywający obecnie w areszcie śledczym w Symferopolu. Rozmawiamy z Maryną Zaporożec, siostrą uwięzionego żołnierza. Kobieta jest ze wspólnoty krewnych, której bracia, synowie i mężowie odmówili współpracy z okupantem i trafili do celi aresztu śledczego na Krymie.

Uwaga opinii publicznej skupia się przede wszystkim na żołnierzach Sił Zbrojnych Ukrainy i możliwościach wymiany wojskowej. Ale ci, którzy mieli odwagę odmówić współpracy, ci, którzy nie zdążyli wyjechać i zostali, by pomóc Siłom Zbrojnym, również powinni pozostać w polu naszej uwagi. W tym też jest bohaterstwo — nie tracić godności przed czekaniem na tortury i nie przysięgać wierności obcemu państwu.

- Maryna, co wiesz o Ukraińcach uwięzionych podczas okupacji?

- Do tej pory w areszcie śledczym w Symferopolu przebywają mężczyźni i kobiety z obwodu chersońskiego, zaporoskiego i Krymu. Są tam pedagodzy, kierownicyh miast i miasteczek, którzy odmówili współpracy z władzami okupacyjnymi, są po prostu niewinni ludzie, którzy mają teraz status terrorystów według sformułowań rosyjskich służb specjalnych. Są tacy, którzy pomagali Siłom Zbrojnym w każdy możliwy sposób.

W sumie wszystkie historie, które znam, są różne: ktoś jest byłym wojskowym, ktoś jest policjantem, osobą publiczną, wolontariuszem, a ktoś jest po prostu cywilem, osobą nie wyróżniającą się i, wydawałoby się, nieciekawą pracownikom FSB. Jednak każdą sprawę, którą podejmą ich służby specjalne, podciągają pod art. 361 Kodeksu karnego Rosji — międzynarodowy terroryzm.

Zdarzają się przypadki, gdy osoba została zatrzymana na terenie obwodu chersońskiego pod koniec lipca, a na dzień dzisiejszy, w październiku, postępowanie przygotowawcze zostało zakończone i sprawa zostanie przekazana do sądu, jeszcze dwa miesiące i osoba ta będzie miała wyrok dwudziestu lat więzienia i bilet do kolonii o zaostrzonym reżimie gdzieś w Rosji.

Istnieją dwie kategorie więźniów: chłopcy, którzy od kwietnia do maja byli przetrzymywani w chersońskich salach tortur, a następnie w sierpniu zostali wywiezieni na półwysep, sąd zdecydował o ich aresztowaniu, wszczął sprawy karne i z przekonaniem mówi, że teraz zostaną skazani na dwadzieścia lat więzienia i zesłani do kolonii o surowym reżimie na Syberii. Jednocześnie do nieodpłatnej pomocy prawnej wyznaczani są adwokaci, którzy pełnią funkcję formalną i współpracują ze śledczymi. A są tam i chłopcy, którzy też byli przetrzymywani w obozach tortur w Chersoniu, ale kiedy zostali wywiezieni na terytorium Krymu, wpadli do tak zwanej „szarej strefy”, są na sto procent w areszcie śledczym w Symferopolu, jednak zdaniem administracji aresztu śledczego nie są wpisani do akt sprawy, nie mają możliwości otrzymania odzieży i żywności, wszystkie dokumenty, które podpisują w biurze śledczego nie noszą znamion procesu sądowego nie posiadają oficjalnego nakazu aresztowania, nie ma nazwisk śledczych, świadków, adwokatów itp. Takich ludzi po prostu nigdzie nie ma!!!

Warunki chersońskiej niewoli są okropne: raz dziennie je się zupę, raz w tygodniu na dziesięć minut opuszczają celę, zimne prysznice, brak podstawowej opieki medycznej w razie potrzeby, gdy chłopcy są chorzy po strasznym biciu i torturach, ciągłe inwigilacja – cały dzień powinni stać na nogach ze spuszczoną głową lub siedzieć na zimnej podłodze.

Wszyscy chłopcy schudli, są chorzy, a krewni, wiedząc, że tam są, nie mogą dać im ani jedzenia, ani ubrania!

- jak komunikujesz się ze swoimi bliskimi?

- Przez prawnika.

- Opowiedz nam szczegółowo o tych, którzy są dzisiaj w więzieniu?

- Pawło Zaporożec, mój brat. Rosyjska FSB próbuje sądzić Pawła na podstawie art. 361 „międzynarodowy terroryzm”. Został zatrzymany 9 maja w Chersoniu na ulicy. Przestał się z kimkolwiek komunikować, a potem do mieszkania jego i jego żony przyszło wojsko, dokonało rewizji i poinformowało, że został zatrzymany. Zaczęliśmy szukać, krewni zwrócili się do biura komendanta wojskowego.

Tam dowiedzieliśmy się, że przebywał w katowni przy ulicy Elektroenergetikowa 3. Przetrzymywali go tam przez trzy miesiące, maltretowali, torturowali prądem i bili, a na początku sierpnia został wywieziony na Krym. Na półwyspie sąd zdecydował o jego aresztowaniu i umieszczeniu w areszcie śledczym w Symferopolu. Stamtąd mężczyzna zadzwonił do mojej matki, która okazała się prawnikiem jednego z więźniów politycznych i przekazał jej od Pawła, że ten żyje. W ten sposób dowiedzieliśmy się, że na Krymie pomoc prywatnego prawnika jest możliwa.

- A ci prawnicy naprawdę pomagają, czy gdzieś jak Medwedczuk Stusowi?

- Nie. Zawarliśmy umowę i widzimy, że chce nam pomóc. W przeciwieństwie do prawnika, którego Federacja Rosyjska udostępniła nam nieodpłatnie, który w ogóle odmówił współpracy z bliskimi, sprawiając wrażenie, że pracuje dla FSB.

Bez względu na to, jak dziwnie to brzmi, istnieje pewna kategoria krymskich prawników – do dziesięciu osób zajmujących się sprawami więźniów politycznych i więźniów, których Federacja Rosyjska oskarża o międzynarodowy terroryzm. Bliscy rozumieją, że praca prawnika nie zmieni ani sytuacji, ani statusu sprawy wymyślonej przez pracowników FSB, jednak to właśnie jest spsób kontaktu ze schwytanymi chłopcami, okazja, by dowiedzieć się, że żyją. Niestety, nikt na Ukrainie nic nie wie o chłopakach, którzy pomogli Siłom Zbrojnym.

Adwokaci zajmujący się sprawą Pawła mówią, że nie mieli takich spraw w swojej praktyce, z dokumentów wynika, że miał on rzekomo popełnić przestępstwo przeciwko rosyjskiej armii w maju, a w sierpniu został aresztowany w Symferopolu. To znaczy, zgodnie z wersją śledztwa, sam przekroczył granicę i przez trzy miesiące chodził pod budynkiem FSB w Symferopolu, prosząc - proszę mnie aresztować.

Pawło jest byłym żołnierzem, sam w 2014 roku poszedł do wojska, potajemnie otrzymał wezwanie od bliskich i poszedł na front, był artylerzystą w 27. Sumskiej Brygadzie Artylerii, złożył rezygnację z szeregów Sił Zbrojnych w 2017 r., a na początku inwazji na pełną skalę, w lutym 2022 r., kiedy zorientował się, że nie opuścił na czas okupowanego miasta, a wtedy było już niebezpiecznie – postanowił pomóc naszemu wojsku na miejscu, aktywnie współpracował z SZU. Wierzył, że gdy nasze wojsko przedrze się przez front z dowolnej strony obwodu chersońskiego, przyłączy się do nich. Składał wojskowe rzeczy i powiedział, że nie będzie siedział w czterech ścianach i ukrywał się pod żadnym pozorem.

Obecnie brat przebywa w areszcie śledczym numer dwa, jest to cela wspólna.

Ołeksij Kyselow, emerytowany oficer, były dowódca okrętu Marynarki Wojennej „Sławutycz”, ochotnik. Prawie całe życie mieszkał na Krymie. Do 2001 r. był dowódcą okrętu zwiadowczego „Sławutycz”, był deputowanym do Rady Miejskiej Sewastopola, zgłosił się na ochotnika i wspierał Rewolucję Godności.

Po zajęciu Krymu opuścił Sewastopol, ale przeniósł się niedaleko - do obwodu chersońskiego, do Heniczeska, by być bliżej matki, która nie chciała opuszczać półwyspu. W nowym miejscu stworzył organizację „Pereselenec SOS”, kontynuował wolontariat i udział w miejscowych proukraińskich akcjach.

Został zatrzymany w Heniczesku 25 lipca, a dwa dni później przewieziony na Krym. Rosyjska FSB próbuje skazać go za międzynarodowy terroryzm, udział w operacji terrorystycznej. Twierdzą, że rzekomo samotnie przekroczył granicę z Krymem. Postępowanie przygotowawcze zostało zakończone, sprawa została przekazana do sądu w Symferopolu.

Jest jeszcze Ołeksandr Nowacki, były policjant, zatrzymany w Chersoniu w lipcu i również wkrótce wywieziony na Krym. Saszko nie zdążył wyjechać, ale w pierwszych dniach walk o Chersoń wraz z kolegami z policji zorganizowali się i pomagali zaprowadzić porządek w mieście. Wtedy policjanci, którzy nie mieli czasu na wyjazd, podzielili miasto na odcinki, a jak ktoś dzwonił i mówił o grabieżcach czy usiłowaniach przestępstwa, to wyjeżdżał i pomagał. Ale wszyscy byli funkcjonariusze organów ścigania byli na celowniku Rosjan. Żona mówi, że szukając Saszy, Rosjanie przychodzili do nich pięć razy. Zostali okradzeni, poniżeni, a mężczyznę w końcu złapano na bazarze. Sprawa Saszki to sprawa, w której osoba znajduje się w tzw. „szarej strefie”, wiemy na 100%, że Ołeksandr przebywa w areszcie śledczym, jest tam widziany i słyszany przez tamtejszych chłopców, ale administracja placówki zaprzecza faktowi jego zatrzymania. Rosyjska FSB próbuje skazać Saszkę na podstawie art. 361 „międzynarodowy terroryzm”.

Mychajło Czupil. W latach 2014-2017 służył w Siłach Zbrojnych Ukrainy, w 36. Brygadzie Piechoty Morskiej (której część stacjonowała w Chersoniu). Jest również oskarżany o „międzynarodowy terroryzm”.

Jarosław Żuk został zatrzymany w czerwcu w Melitopolu, w sierpniu wywieziony na Krym, był poważnie torturowany i robi się z niego terrorystę.

Wreszcie Ołeksandr Babicz, burmistrz Gołej Prystani, znany ze swojego proukraińskiego stanowiska. Sprzeciwiał się okupacji i był bardzo znany w mieście.

Każda z tych osób wykazała się niesamowitą siłą ducha, stała się dla innych uosobieniem Ukrainy. A my musimy zrobić wszystko, by uratować im życie.

ZWRÓCIMY WSZYSTKICH UWIĘZIONYCH UKRAIŃCÓW

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Olgę Skrypnyk, szefową krymskiej grupy praw człowieka.

- Sytuacja jest skomplikowana, ci ludzie są ofiarami wymuszonych zaginięć. W rzeczywistości ich porywają. Oczywiste jest, że Federacja Rosyjska nie wydaje żadnych oficjalnych oświadczeń, co bardzo utrudnia pracę, dzieje się to więc w warunkach trwającej agresji. Praktyka jest taka, że ​są oni zatrzymywani i przetrzymywani na nowo okupowanych terytoriach, w Chersoniu, w obwodzie zaporoskim. Następnie wielu trafiło do aresztu śledczego w Symferopolu, co daje nam możliwość odnalezienia ich właśnie tam.

Mamy tam już ponad trzydzieści takich osób. I ustaliliśmy ich nazwiska, niektórzy nawiązali kontakt z rodzinami. Ale jest ich znacznie więcej. Jest nawet osobny budynek dla takich osób. Trudno więc je wyśledzić, ale jest to możliwe. I to jest szansa zarówno dla organizacji praw człowieka, jak i dla bliskich. Dlatego apeluję do bliskich o kontakt z naszymi organizacjami, biurem rzecznika praw obywatelskich, pisanie oświadczeń na policję, robienie wszystkiego, co możliwe, aby nazwiska bliskich nie zaginęły. Rosja nie udziela informacji, więc nie możemy zobaczyć wszystkich. Krewni i przyjaciele powinni być jak najbardziej aktywni.

Innym problemem jest to, że część z tych osób, które zostały wywiezione z Chersonia do Symferopola, jest transportowana dalej w obwód rostowski, gdzie mają być sądzeni pod zarzutem terroryzmu. To sprawia, że jeszcze trudniej jest sprowadzić ludzi z powrotem. Ale komunikujemy się z Biurem Rzecznika Praw Obywatelskich, wiem, że zajmują się tym organy ścigania, zajmują się tymi ludźmi. Ludzie nie zostaną zapomniani.

Kiedy pytają mnie, dlaczego zaczęło się polowanie na pokojowo nastawionych ludzi, odpowiadam: Federacja Rosyjska ma jeden cel - zniszczyć Ukrainę i w tym celu zniszczyć aktywną część ludności. Zostało to wypracowane na Krymie, na okupowanym terytorium Donbasu do 2022 roku. Ponadto, gdy przygotowywano inwazję na pełną skalę wspólnie z FSB i kolaborantami na nowo okupowanych terytoriach, z wyprzedzeniem sporządzano listy działaczy, uczestników ATO i dziennikarzy. Federacja Rosyjska przygotowywała się do tego — do prześladowania aktywnej części ludności. Nie ma prawa prześladować ludności cywilnej, nawet jeśli są to byli członkowie ATO. Narusza jednak wszelkie normy międzynarodowe, a ludność okupowanych terytoriów jest jednym z głównych obiektów prześladowań. A po drugie Federacja Rosyjska wie, że Ukraińcy nie czekają na Rosję, więc tam jest poważny sprzeciw. Tam są partyzanci, boi się ich Federacja Rosyjska. I niestety część z tych ludzi została porwana i zabita.

Ale wiem na pewno, że zrobimy wszystko, żeby ci ludzie wrócili. Jesteśmy Ukraińcami, dla nas ważna jest godność ludzka i życie. To jest typowa cecha Ukraińców — walka o swoje. Ukraińcy walczą i będą walczyć o to, by wszyscy obywatele ich odzyskali. Po drugie, takie jest oficjalne stanowisko naszych władz: dla Prezydenta priorytetem są wymiany. I mamy wiele przypadków, kiedy Federacja Rosyjska idzie na negocjacje i dochodzi do udanych wymian, kiedy wracają zarówno wojskowi, jak i cywile. Ukrainie udało się zwrócić sto osiem kobiet. Zarówno my, jak i władze ukraińskie stoimy na tym samym stanowisku, co daje realną podstawę do stwierdzenia, że ludzie już są i będą odsyłani.

Olena Mihaczowa, Kijów

av