Rusłan Stefanczuk, przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy
Ukraińcy nigdy nie akceptowali inicjatyw władz dotyczących rozszerzenia swoich uprawnień
W dniach 5-6 grudnia w Warszawie odbyła się XI sesja Zgromadzenia Międzyparlamentarnego Ukrainy, Polski i Litwy. Podczas dwudniowych rozmów parlamentarzyści trzech krajów omówili ważne kwestie dotyczące sytuacji bezpieczeństwa w regionie, stosunków trójstronnych oraz przyjęli dokument końcowy na podstawie wyników Zgromadzenia.
Delegacji ukraińskiej w Warszawie przewodniczył przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy Rusłan Stefanczuk. W rozmowie z korespondentem Ukrinformu opowiedział o wynikach posiedzenia obecnego zgromadzenia, ocenił stan stosunków ukraińsko-polskich i podzielił się przemyśleniami na temat perspektyw niektórych ważnych ustaw.
PRZECHODZI ERA DUŻYCH STOWARZYSZEŃ
- Panie Przewodniczący, Warszawa gościła Zgromadzenie Międzyparlamentarne Ukrainy, Polski i Litwy - trzech krajów tworzących Trójkąt Lubelski. Jak ważna i potrzebna jest dziś ta platforma dla negocjacji trójstronnych?
„Jeżeli spojrzymy na historię trzech krajów, to dzisiaj jest to logiczna kontynuacja naszego dobrosąsiedztwa, które trwa już od ponad tysiąca lat. Teraz bierzemy nasz historyczny sojusz i pomnażamy go na przyszłość. Kiedy w niedzielę spotkałem się z marszałkami parlamentów Litwy i Polski, mimo że po raz pierwszy spotkaliśmy się z panem Tomaszem Grodzkim (marszałkiem Senatu RP - autor), dobre stosunki między naszymi krajami od razu pozwoliły nam na przełączenie się na absolutnie przyjazną rozmowę.
W kontekście globalnym mija era wielkich skojarzeń. Teraz należy zwrócić uwagę przede wszystkim na stowarzyszenia przyjazne regionom, ponieważ kraje te mają podobne interesy gospodarcze, polityczne i podtrzymania bezpieczeństwa. W tych kwestiach Ukraina, Polska i Litwa mają wiele punktów wspólnych.
Słuszność tego podejścia potwierdza również fakt, że zgodnie z dokumentem końcowym, który podpisaliśmy w wyniku Zgromadzenia Międzyparlamentarnego, nie mieliśmy praktycznie żadnych punktów spornych.
Przeprowadzenie Zgromadzenia daje nam możliwość synchronizacji zegarków, wymiany istotnych informacji, którymi dysponuje każdy z nas, a także określenia kierunków wspólnych działań.
Stworzenie Trójkąta Lubelskiego między naszymi krajami w zeszłym roku było bardzo dobrym krokiem. Powstałe na długo przedtem Zgromadzenie Międzyparlamentarne Ukrainy, Polski i Litwy postawiło punkty, a Trójkąt Lubelski połączył je liniami.
- Na czym Pan się skupił podczas prac Zgromadzenia Międzyparlamentarnego?
- Najpierw rozmawialiśmy o agresji militarnej Federacji Rosyjskiej, potępieniu działań Rosji zarówno na Krymie, jak i na czasowo okupowanych terytoriach. Po drugie, mówiliśmy o bezpieczeństwie energetycznym w kontekście Nord Stream 2, budowy elektrowni atomowej w Ostrowcu (obwód grodzieński Republiki Białoruś – autor), nieracjonalnych cen gazu w Europie. Ponadto poruszyliśmy cały szereg kwestii politycznych związanych z reżimem Łukaszenki i jego wpływem na nasze kraje.
Bardzo podobało mi się, że wszystkie trzy kraje wprowadziły poprawki do projektu dokumentu nie tylko w interesie swoich krajów, ale także dwóch pozostałych. Oznacza to, że nie było czegoś takiego, że każdy był dla siebie. A to jest bardzo ważne. Jeśli inne kraje poprawiają coś w tekście w interesie Ukrainy, to znaczy, że chcą nam pomóc przeciwstawić się pewnym zagrożeniom. Świadczy to o prawdziwej współpracy i wzajemnym szacunku dla siebie. W sumie omówiliśmy 38 punktów, które pojawiły się w końcowym dokumencie.
- Czy są już plany współpracy międzyparlamentarnej w przyszłym roku, jakie będą priorytety?
- Wszystko będzie zależało od rozwoju sytuacji na świecie. Są informacje od służb specjalnych o tym, co się dzieje na granicach z Ukrainą. Widzimy sztuczny kryzys migracyjny wywołany przez Białoruś na granicy z Polską. Musimy zrozumieć, jak wpłynie to na Ukrainę i inne kraje regionu. Dlatego większość pytań naszej kolejnej XII sesji Zjazdu (która odbędzie się w Wilnie - przyp. red.) wynika z tego, jak realizowany będzie program obecnego spotkania i jaka będzie sytuacja w czasie następnego Zgromadzenia.
W KWESTIACH HISTORYCZNYCH Z POLSKĄ MUSI BYĆ SPEŁNIONA ZASADA „WYBACZAM I PROSZĘ O PRZEBACZENIE”
- Sytuacja międzynarodowa wokół Ukrainy jest dość skomplikowana - kumulacja wojsk rosyjskich w pobliżu granic kraju, trudności na linii demarkacyjnej, możliwe pogorszenie sytuacji na granicy ukraińsko-białoruskiej. Jakiego wsparcia Kijów może oczekiwać od swoich partnerów, zwłaszcza w Warszawie i Wilnie?
- Kijów terminowo reaguje na sytuacje kryzysowe. Gdy tylko pojawiła się informacja o kryzysie na granicy polsko-białoruskiej, Rada Najwyższa natychmiast przegłosowała ustawę, która dawała ukraińskim pogranicznikom możliwość użycia broni. Ponadto głosowaliśmy za niektórymi kwestiami związanymi z zabezpieczeniem ukraińskiej granicy. Przyjęliśmy też budżet Ukrainy na przyszły rok, który przewidywał szereg kroków w celu uszczelnienia granicy, a także inne aspekty związane z naszą granicą.
Poparcie dla Ukrainy w Polsce i na Litwie jest namacalne. Przykładowo, według najnowszego sondażu (ośrodka badawczego SW dla Rzeczpospolitej – autor), 62% Polaków opowiada się za udzieleniem Ukrainie przez NATO pomocy wojskowej w razie potrzeby. Wskazuje to, że polskie władze nie mogą nie słuchać swoich obywateli. Myślę, że w krajach bałtyckich przy takim badaniu liczby nie byłyby niższe. Oznacza to, że nie tylko mówimy, ale też jesteśmy gotowi działać na rzecz zapewnienia integralności terytorialnej naszego kraju.
- Jak Pan ocenia Pan stosunki ukraińsko-polskie, w jakich kwestiach można je poprawić?
- Zawsze jestem niezadowolony tylko z aspektu ekonomicznego. W przypadku wszystkich innych kwestii mamy absolutne zrozumienie lub podobną wizję. Istnieje szereg kwestii związanych ze stosunkami gospodarczymi, którymi należy się zająć. Przyczyni się to do wzrostu bilansu handlowego między naszymi krajami. W naszej współpracy gospodarczej jest duży potencjał. Dziś Polska jest drugim co do wielkości partnerem handlowym Ukrainy na świecie (po Chinach - autor) i być może do końca roku nasza wymiana handlowa wyniesie ponad 10 miliardów dolarów. Są też projekty infrastrukturalne, których realizacja mogłaby zostać wzmocniona.
Jednocześnie mamy trudne pytania historyczne. Kraje o długiej wspólnej historii prawie zawsze toczą spory historyczne. Myślę, że zasada „wybaczam i proszę o wybaczenie” powinna działać w naszej relacji. Wszystkie kwestie historyczne musimy traktować z godnością, ale pragmatycznie budować naszą przyszłość.
RADA NAJWYŻSZA WSPIERA POMYSŁ WIELOKROTNEGO OBYWATELSTWA
- Od 2014 roku do Polski przybyły setki tysięcy migrantów zarobkowych z Ukrainy. W tej chwili w RP może przebywać około 1,5 mln Ukraińców. Na jaką pomoc mogą liczyć ze strony państwa ukraińskiego?
- Wkrótce we Wrocławiu otworzy się Konsulat Generalny Ukrainy, który będzie obsługiwał Ukraińców mieszkających w tym regionie.
Tymczasem 1 grudnia Prezydent Ukrainy przedłożył Radzie Najwyższej zupełnie nowy, bardzo ciekawy dokument, nad którym pracowaliśmy od ponad dwóch lat. To jest ustawa o wielokrotnym obywatelstwie. Ideologia jest następująca: dostrzegamy duży odpływ migrantów za granicę. Wynika to z faktu, że Ukraina nie jest jeszcze gotowa do zaoferowania swoim obywatelom godnych warunków pracy w kraju. Dlatego każda osoba szuka, gdzie byłoby lepiej. W tych realiach gospodarczych chcemy apelować do tych Ukraińców, którzy już zdecydowali się opuścić Ukrainę lub przebywają poza Ukrainą od kilku pokoleń. Wielokrotne obywatelstwo pozwoli im nie tylko poczuć się jak Ukraińcy czy mieć jakąś wewnętrzną pobożność, ale stać się pełnoprawnymi obywatelami Ukrainy. Pomysł ten popiera Rada Najwyższa. W rzeczywistości zjednoczy to 65 milionów Ukraińców na całym świecie.
Wiemy, że mamy potężne diaspory w Polsce, Czechach, Kanadzie, USA, Australii, Brazylii. Chcemy wspierać tych ludzi i łączyć ich z Ukrainą jako państwem macierzystym.
Mam nadzieję, że ta ustawa zostanie przyjęta w przyszłym roku: jest projekt ustawy, jest wola polityczna, a pierwsze czytanie rozpoczniemy na początku przyszłego roku.
Ustawa ta również wyraźnie stwierdza, że obywatele państwa, które zostało uznane za państwo agresora w stosunku do Ukrainy, nie mogą go posiadać (drugie obywatelstwo ukraińskie – przyp. red.). Ponadto listę krajów ustali Gabinet Ministrów Ukrainy. Planuje się, że stosunki z tymi krajami będą miały charakter ambasadorski. Na przykład, jeśli będziemy negocjować z Kanadą w sprawie wielokrotnego obywatelstwa, najpierw zaproponujemy wprowadzenie ruchu bezwizowego, aby natychmiast zbudować perspektywę na przyszłość. Biorąc pod uwagę siłę diaspory ukraińskiej w Kanadzie, myślę, że ten problem można rozwiązać pozytywnie. Będziemy również współpracować ze Stanami Zjednoczonymi i innymi krajami. Tym samym chcemy przywrócić aktywność środowisk diaspory ukraińskiej. To dla nas bardzo ważne, aby diaspora ukraińska stała się trzecią siłą, która będzie ambasadorem Ukrainy na całym świecie. Dlatego szukamy mechanizmu, aby ci ludzie mogli być dumni z Ukrainy i ukraińskiego obywatelstwa. To dla nas priorytet.
- A co się stanie z prawami wyborczymi takich obywateli?
- Wszystko będzie zależało od tego, która ostateczna wersja dokumentu zostanie poddana pod głosowanie. Zakładamy jednak, że tacy obywatele będą musieli zdecydować, w jakim kraju będą głosować.
UKRAIŃCY SĄ OBEZNANI Z UTRATĄ ZAUFANIA DO INSTYTUCJI PAŃSTWOWYCH I MAJĄ DUŻE ZAPOTRZEBOWANIE NA UCZCIWOŚĆ
- Ostatnio zwrócił Pan uwagę na możliwość zdalnego głosowania w parlamencie. Czy wprowadzenie takiego głosowania niesie ze sobą znaczące ryzyko?
- Głosowanie zdalne nie jest kwestią prawną, ale techniczną. Jeśli specjaliści od technicznej ochrony informacji powiedzą mi, że gwarantujemy bezpieczeństwo, to prawnicy przesuną to na formułę ustawową.
Oczywiście istnieje ryzyko. Ale teraz możemy wiele zrobić w smartfonie bez wychodzenia z domu. Od 1 grudnia możemy spełnić odwieczne marzenie Ukraińca - zmienić rejestrację i nie iść jednocześnie do urzędu mieszkaniowego. Dlatego jedyne pytanie to bezpieczeństwo. Powinna to być absolutnie czysta i zrozumiała procedura, do której jest zaufanie. Ale zaufanie nie pojawia się od razu, ale rozwija się z biegiem lat. Dlatego dzięki projektowi „Diya” budujemy zaufanie ludzi do państwa.
Dwie rzeczy są nieodłączne od narodu ukraińskiego: utrata zaufania do instytucji państwowych i wielkie żądanie sprawiedliwości. Dlatego w oparciu o tę logikę musimy zagwarantować te dwie rzeczy.
- Podczas niedawnego maratonu prasowego prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział, że posłowie mogą wystąpić do Trybunału Konstytucyjnego o wyjaśnienie możliwości zmiany kolejności wyborów. Jakie jest prawdopodobieństwo, że tak się stanie?
- W naszej Konstytucji są dwie normy, które mają między sobą pewne sprzeczności. Z jednej strony jeden artykuł Konstytucji mówi, że kadencja parlamentu trwa pięć lat, z drugiej mówi, że wybory odbywają się na piąty rok. Jeśli to cztery lata, to jest rok 2023, a jeśli to pięć lat, to jest to rok 2024. Jestem jednak przekonany, że Prezydent nie będzie zwracał się do Trybunału Konstytucyjnego. Nie wiem, co zrobią posłowie, ale postanowiłem dla siebie, że też nie pójdę do Trybunału Konstytucyjnego. Jeśli jednak 45 posłów złoży wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, ten podejmie decyzję. Myślę, że taka decyzja może tylko zaszkodzić władzom. Dobrze wiemy, że Ukraińcy nigdy normalnie nie postrzegali ani decyzji (w sprawie – red.) Leonida Kuczmy o III kadencji prezydenckiej, ani innych inicjatyw, w których władze próbowały rozszerzyć swoje uprawnienia.
- Jest Pan współautorem projektu ustawy o referendum lokalnym. Kiedy będzie ona rozpatrywana w parlamencie, kto będzie mógł ją zainicjować, jakie sprawy można będzie poddać pod referendum?
- Ustawa o referendum lokalnym została przekazana do Rady Najwyższej, wysłaliśmy ją do rozpatrzenia Komisji Weneckiej. Mam wielką nadzieję, że w styczniu otrzymamy wniosek Komisji, a tym bardziej, że będzie on pozytywny. Po decyzji Komisji Weneckiej rozpoczniemy jej rozpatrywanie w parlamencie. To bardzo ważny projekt ustawy. Odpowiedzialność za państwo spoczywa nie tylko na władzach, ale także na każdym z obywateli. Dlatego każdy Ukrainiec, który pójdzie na referendum, będzie ponosił odpowiedzialność za tę decyzję, gdyż tylko silna pozycja wspólnoty terytorialnej pozwoli na podjęcie właściwych decyzji państwowych.
Ponadto każde referendum spełnia trzy główne funkcje: funkcję kurka odcinającego, gdy rząd idzie w złym kierunku; funkcja kształtowania agendy, czyli tego, co interesuje ludzi; funkcja błogosławienia ludu za pewne działania władz. To było dokładnie takie referendum z 1 grudnia, kiedy Ukraińcy poparli Akt Niepodległości Ukrainy. Pierwszy prezydent Ukrainy Leonid Krawczuk powiedział mi, że kiedy pojechał do Puszczy Białowieskiej, bez cienia wątpliwości podpisał tę ustawę, bo stoi za nią wola ludu. Normalni ludzie wraz z władzą znajdują okazję do budowania relacji „lud-władza”. Nie może być inaczej, inaczej nie ma państwa.
Juryj Banachewycz. Warszawa